Wdzięczność ❤️❤️❤️

 






Witajcie Kochani 


Dziękuję za każde pozostawione tutaj ciepłe słowo i oczywiście Waszą obecność, która jest bezcenna i niezmiennie dodaje skrzydeł, kiedy zaczyna mi ich brakować. Wasza obecność jest dla mnie najważniejsza. Bez Was nie byłoby tego miejsca, to się również tyczy starego bloga Kasiny świat. Wasze słowa potrafią tyle zmienić i niejednokrotnie poprawić mi kiepski humor. Ostatnio rzadko coś publikuje i to nie za bardzo mi się podoba. Wolałabym być częściej. Różne zawirowania w życiu mnie spowalniają i blokują swobodny przepływ myśli. Kiedyś pisałam jak najęta, potrafiłam stworzyć kilka postów w miesiącu. Czasem jest tak, że zapale się do pisania, bo niby w głowie pomysł jest i to niejeden, a gdy przyjdzie przelać to tutaj to nagle jakoś dziwnie wszystko umyka jakbym miała tam zupełną pustkę. Okropnie mi się to nie podoba, a także to, że nie mogę nic na to poradzić. Czuję się źle z tym, że tak mało mnie tutaj i tam również, bo przecież obiecałam Wam, że będę tu częściej. Takie było założenie, kiedy zakładałam tego bloga. Jest mi smutno i źle. 




Ale życie doskonale weryfikuje wszystkie plany, dosłownie wszystko. Niestety. Ciężko cokolwiek zaplanować żeby się nie posypało. Ostatnio zbyt wiele się posypało w moim życiu, co sprawiło, że trudno mi się pozbierać. Jestem wdzięczna za każdą dobrą kochaną osobę, która wniosła coś do mojego życia, która tu jest ciągle ze mną mimo, że ja jestem rzadko. Jestem wdzięczna Tym, którzy  nie zawodzą i mimo własnych problemów i smutków nadal zostawiają tutaj swój ślad, miłe słowo i serce na dłoni. Z początku nie miałam tyle odwiedzających osób, ale wierzyłam, że jeśli będę się starać to kiedyś  będzie dużo dużo więcej. Dziękuję tym osobom którzy doceniły moją blogową twórczość, dostrzegły mój potencjał i dają temu wyraz w swoich słowach (komentarzach). Każde dobre słowo ogromnie mnie motywuje do działania, a krytyka... Cóż, jeszcze nie do końca umiem zaakceptować, to, że coś się komuś nie podoba. Staram się przywyknąć do tego, że nie każdy zobaczy w moim pisaniu coś wyjątkowego.  W dzieciństwie nie doświadczałam pochwał, byłam ciągle krytykowana przez otoczenie, (zwłaszcza w szkole), ciągle miałam gorsze oceny od innych, nikt nie doceniał mojej pracy, nikt nie mówił że wyjdę na ludzi, pewnie stąd ten problem z podejściem do cudzej krytyki. Krytyka często podcinała mi skrzydła i wpędzała w dołek, sprawiała, że natychmiast rezygnowałam z tego co robiłam... No i było po ptokach jak to się mówi. Jestem tak naprawdę osobą okropnie zakompleksioną i nawet, gdy kilkanaście osób powie mi, że coś robię dobrze to ja i tak zawsze mam do siebie, ale. Kiedyś przez ponad rok nie byłam w stanie nic napisać, bo uważałam, że nie umiem.  Wierzyłam osobom, które tak mówiły. Jedna osoba, którą miałam za przyjaciółkę ( na studiach) powiedziała mi kiedyś w towarzystwie, że wcale nie umiem pisać, bo gdybym umiała to już dawno bym coś wydała. Bardzo mnie to zabolało, ponieważ bardzo liczyłam na jej wsparcie. Wspierałam tę koleżankę jak mogłam w trudnych chwilach (przez cały okres naszego studiowania), bo wiedziałam, że też nie ma za ciekawie w domu, tymczasem z jej strony dostałam tylko takie okrutne słowa. To był dla mnie siarczysty policzek. Po studiach nasze drogi się rozeszły. Ona przestała dbać o nasze relacje i ja także... Po pewnym czasie nasza bohaterka poczuła, że się odsuwam i dopiero wtedy zaczęła do mnie pisać - nie wiem na co liczyła - a ja trzymałam dystans, tak na wszelki wypadek. Za długo się starałam, żebrałam o przyjaźń, wsparcie, zrozumienie, w końcu każdy zaczyna mieć dość. Kochałam tą osobę, ale okazała się być narcyzem czego nie dostrzegałam z początku, gdyż poczucie i silna chęć posiadania przyjaciela zaślepiła mnie totalnie. Wiele osób mówiło mi, że to nie jest prawdziwa przyjaźń, ale ja broniłam zaciekle tej koleżanki i jednocześnie cierpiałam z tego powodu. Bywało tak, że gdy byłyśmy same wszystko było ok, ale w większym towarzystwie sprawiała, że czułam się całkiem niepotrzebna, odrzucona, jak piąte koło u wozu. Mieliście tak kiedyś? To samo było w szkole, w podstawówce i w technikum. Myślałam, że na studiach będzie inaczej, a jednak się przeliczyłam. To się za mną ciągnęło od samego początku. Teraz wiem dlaczego tak było. Bo nie lubiłam i nie szanowałam siebie. Psycholog mi to uświadomiła. "Jeśli nie lubisz i nie szanujesz siebie samej to nikt cię nie będzie szanował. Zawsze będziesz dla innych wycieraczką, bo ludzie potrafią być jak wampiry i wyczują twoją najmniejszą słabość" Chyba miała rację. 

Tamta koleżanka ze studiów nie była ani pierwszą ani ostatnią osobą, która tak źle mnie traktowała. Z innymi zawsze lepiej się obchodziła i jasno dawała odczuć, że niewiele dla niej znaczę.  A potem były żale i pretensje, że się odsunęłam, że nie pisze, nie dzwonię, że o niej zapomniałam, że ona czuje się taka sama, bo w zasadzie jedyne co ma to praca. Co się stało z tymi ludźmi, którym poświęcała wtedy tyle uwagi? Przecież ja byłam wtedy niewidoczna. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, nie widział moich zaczerwienionych od płaczu oczu ani nie  czuł tego, co ja, tej samotności, poczucia bycia na marginesie. Nigdy nie usłyszałam przepraszam i już nie usłyszę. Nie liczę już na żadne przepraszam ze strony tej osoby. Ona ma swoje życie, a ja swoje i nie zamierzam już wchodzić do tej samej rzeki. Oddałam tej osobie kawałek swojego serca, które zostało zranione i połamane. Ile razy wychodziłam do ludzi z ręką na sercu tyle razy byłam porzucana. Zależało mi na wzajemności oraz akceptacji i pewnie dlatego nie dostawałam nic, bo za bardzo chciałam. Każdemu coś we mnie nie pasowało. Czasem ciężko się pogodzić z tym, że ktoś odchodzi z naszego życia albo że my sami musimy się odciąć od kogoś dla własnego dobra. Mam okropne doświadczenia z przeszłości i boję się kolejnych złych. Życzę tej koleżance jak najlepiej, bo nie jestem mściwa, ale wiem, że już nigdy nie zaufam jej i nie okaże serca by nie zostało znów podeptane. Najbezpieczniej czuję się, gdy ta osoba jest daleko ode mnie i milczy. Nie potrafię z nią rozmawiać, nie wiem, co odpowiedzieć, gdy się żali na wszystko, bo nie lubię być okrutna. Wiem, że słowa mają wielką moc, albo Cię uzdrowią albo zabiją. Czasem lepiej milczeć niż używać słów, które tną jak miecz. Słowa mogą być trucizną, już nieraz się o tym przekonałam. Człowiek żałuje w życiu wielu wypowiedzianych w złości słów, których nie może cofnąć. Czasem płaci za to przez całe życie. Nikt nie jest święty. Każdemu zdarza się popełniać kardynalne błędy. Takim błędem jest też brak szacunku dla siebie samego. To wielki błąd, który sprawia, że nasze otoczenie też nie ma do nas szacunku. Jeśli nie stawiamy jasnych granic dajemy innym odczuć, że mogą z nami robić co tylko chcą, bo nie poniosą za to konsekwencji. 





Moja kochana babcia nauczyła mnie, że trzeba kochać ludzi, wychodzić do nich z sercem pomagać i być wdzięcznym, ale trzeba też być ostrożnym, bo nie każdy na to oddanie zasługuje. Ja nigdy nie byłam ostrożna w kontaktach z ludźmi. Nadal bywam zawiedziona, nadal płaczę, gdy ktoś kogo traktuje dobrze odpłaca się czymś całkiem przeciwnym. Ostrożność popłaca choć też odcinanie się od świata nie jest zbyt dobre. Nie każdy umie być całkiem sam, wszak człowiek to istota stadna. Ja od dziecka jestem introwertykiem. Najbardziej ufałam babci od strony mamy i tylko przy niej czułam się bezpieczna. Gdy umarła zawalił mi się świat. Dosłownie. Nawet z mamą tak dobrze się nie rozumiałam. Babcia była dla mnie całym światem, oparciem i schronieniem. Po jej śmierci wszystko się posypało i ja też się zmieniłam. Już nigdy nie byłam tą samą osobą. Wczoraj skończyłam oglądać taki serial koreański pt. Nasz nieznany Seul i tak się spłakałam jak nigdy. Była w nim cudownie przedstawiona relacja wnuczki z babcią, która jest opoką. Jedna z sióstr bliźniaczek była tak mocno zżyta z babcią, że nie wyobrażała sobie bez niej życia. Nie będę Wam nic więcej zdradzać, żeby nie zepsuć Wam przyjemności z oglądania. To naprawdę piękna drama i cieszę, się, że ją dokończyłam. Było warto! Porusza ona wiele ważnych i trudnych spraw, które w naszym współczesnym życiu są tak żywe. Pokazuje, że nie zawsze jest tak jak nam się wydaje i że nie dostrzegamy cierpienia lub strachu innych lub nie potrafimy go zrozumieć oraz że nie akceptujemy kogoś takim jakim jest i to jest naprawdę bolesne dla tej osoby. Taka osoba nie potrafi docenić ani kochać samego siebie, bo ciągle ma w głowie, że ktoś jest lepszy, że nie dorasta do pięt tej drugiej. Widziałam w tej bohaterce samą siebie, jest dokładnie taka sama jak ja, dlatego doceniłam ten serial. Nasz nieznany Seul to jeden z najpiękniejszych i najprawdziwszych seriali jakie oglądałam do tej pory. Komuś może się wydać nudny, ale gdy się w niego wdroży dostrzega się to czego się nie widziało z początku. Ta drama zdecydowanie skłania do głębokich refleksji i rachunku sumienia. Nie ma tu może wartkiej akcji czy brawurowych scen, ale z pewnością zasługuje na uwagę. Na pewno potrzeba dużo chusteczek higienicznych, bo jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy to łzy popłyną strumieniami. Drama porusza piękne wątki, ale też pokazuje jak życie potrafi być bolesne i niesprawiedliwe, jak potrafi człowiekowi dokopać... jednak któregoś dnia dobro do nas wróci dzięki jednej osobie, jeśli na to zasługujemy. Ja wierzę w dobrą i złą karmę. Trzeba mieć nadzieję na lepsze jutro inaczej nasze życie nie ma sensu. 

Fotki poniżej pochodzi z galerii Google 



Jestem wdzięczna za naszą Blogową Rodzinę, bez niej czułabym się pusta jak przestarzały orzech. Dzięki wielu z Was czuje się doceniona i otoczona ciepłem. Jestem wdzięczna nawet tym cichym obserwatorom, którzy nie zostawiają komentarzy. Serio. Wiem, że gdzieś tam są i zaglądają.  Bardzo się cieszę, że moja nowa blogowa powieść podoba się także Panom :) nie tylko Paniom. Lubię dla Was pisać. Niektórzy piszą mi żebym wydała to co tutaj pisze. Dziękuję Wam za wiarę we mnie, ale szczerze powiem, że nie wiem czy chce coś opublikować w wydawnictwie. Jeśli kiedyś coś wydam to tak jak Roksi czy Lutana własnym sumptem dla tych, którzy naprawdę lubią moje pisanie, jeśli będzie mnie na to stać. Jedna znajoma szczerze mi to odradza, bo uważa, że bez sensu się pakować w coś takiego, że to jest jak pisanie do szuflady. Pewnie dlatego, że sama pracuje dla wydawnictw, innego wytłumaczenia nie znajduje. Kilka razy obiecała mi, że zajrzy na bloga i powie co myśli o moich tekstach, ale do tej pory nie znalazła dla mnie czasu... No cóż, nie zamierzam się już więcej przypominać. Może pewnego dnia sama sobie przypomni. Tylko raz na ten temat rozmawiałyśmy. Kiedyś Jotka poprosiła w komentarzu bym napisała jak u mnie jest z tym pisaniem, czy notuje sobie pomysły czy pisze z marszu i tak dalej. To różnie bywa Kochani, lecz najczęściej gdzieś sobie notuje i zapisuje różne rzeczy, drobne szczegóły gdyż jak wiecie pamięć ulotna i lubi się mieszać lub zapominać. Czasem robię sobie w zeszycie taki mały plan żeby się nie pogubić. Wymyślanie imion i nazwisk zajmuje mi trochę czasu. Rzadko się zdarza, że od razu wiem jakie nazwać moich bohaterów. Najtrudniejsze są tytuły, ponieważ muszą być adekwatne do treści rozdziału. Bohaterowie czasem fizycznie przypominają różne osoby publiczne, ale tylko fizycznie. Pomysł na tę obecną opowieść kiełkowała we mnie od jakiegoś czasu. Mam zamiar jeszcze wrócić do opowieści Idąc pod prąd bo nie ukrywam lubiłam tamtych bohaterów z Ochotnicy Górnej i Dolnej poza tym mam jeszcze wiele do opowiedzenia o naszych cudownych Gorcach i Szczawnicy, która jest też niezwykle bliska naszej kochanej Ani Zadrożnej, autorce Pasm życia, Babiego lata i nie tylko. Kocham to co Ania pisze i z przyjemnością pochłaniam Jej twórczość. Bloga Ani wiele z Was zna i czyta, a tym co jeszcze nie znają to bardzo polecam ( link do bloga Ani tutaj :   https://annapisze.art/




Dziękuję, że dotarliscie do końca tego posta i zarazem przepraszam, jeśli zbytnio namarudziłam, ale chyba potrzebowałam to wszystko napisać. Czasem jest lżej człowiekowi, gdy się zwierzy z tego co mu ciąży na wątrobie. Bardzo dziękuję Wam za to, że Jesteście i tworzycie ze mną to miejsce i za każde dobre słowo, za Waszą szczerość. Okazywanie wdzięczności ludziom jest ważne i wcale nie takie trudne. Smutne, że nie każdy to potrafi. Bądźmy wdzięczni zwłaszcza tym, którzy na to zasługują. Kocham Was!!! Trzymajcie się ciepło. 

Komentarze

  1. Kochana, pisz kiedy możesz i czujesz taką potrzebę. Ja będę czekała na każdy post cierpliwie ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko. To miłe, że ktoś czeka. Dobrze jest tworzyć dla innych.

      Usuń
  2. Wcale nie marudzisz, a po to mamy tę blogową rodzinę, by czasami się wyżalić czy ponarzekać.
    Komu nie pasuje, niech idzie dalej i nie krytykuje bez sensu.
    Smutno mi tylko, że nie wszystko układa Ci się pozytywnie, to niesprawiedliwe, bo masz w sobie ciepła za dwie osoby!
    Trzymaj się jasnej strony mocy i pisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A takie to życie Asiu jak ostra jazda bez trzymanki na kolejce górskiej. Ciągle czymś zaskakuje i to nie zawsze miło. Ale cudownie że są takie osoby jak Ty które umieją dodać drugiemu otuchy. Ściskam mocno.

      Usuń
  3. Z ludźmi naprawdę bywa różnie. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nasze życie jest jak podróż pociągiem, podczas której jedni ludzie wsiadają i na pewnym etapie wysiadają. I trzeba się z tym pogodzić. Cieszę się, że jesteś i zawsze chętnie czytam Twoje wpisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Wiolu. Twoje słowa są krzepiące. Ja też uwielbiam twojego bloga. Jesteś niezwykle pozytywną osobą.

      Usuń
  4. Kasiu kochana❤️ Dziękuję Ci skarbie za miłe słowa😘🤗😘 Dobrze, że się wyżaliłaś "na piśmie", to zawsze pomaga. Znam z doświadczenia. Twoje przeżycia, odczucia też nie są mi obce (krytyka, brak poczucia wartości, kompleksy itd.) . Przyszedł moment, że wzięłam swoje życie we własne ręce, dla moich chłopców (synków ❤️❤️najukochańszych na świecie) zrobiłabym wszystko. Zaczęłam nad sobą pracować, rozwijać się, po kolei "rozbrajać" kompleksy - i powiem Ci, że to praca na całe życie. Nawet jak się zdaje, że problem przepracowany to on niespodziewanie wyskakuje, lecz - za każdym razem łatwiej sobie z nim poradzić.
    Do ludzi trzeba się nauczyć podchodzić z dystansem, tacy, którzy mają z Tobą wspólną drogę - zostaną, po innych nie płacz. Podobno każdy napotkany człowiek ma nas czegoś nauczyć i tak teraz traktuję każdą osobę. Nawet teściową z jej Alzheimerem, choć naprawdę trudno mi ...
    Cieszę się, że spotkałam Cię Kasieńko w tych "internetowych czeluściach" :) Jesteś wspaniałą dziewczyną, serdeczną, ciepłą, cudowną, kochającą mamą i jeszcze piszesz fajne teksty. Czekam na ciąg dalszy powieści. Dobrze rozumiem, że czasem nie można się zmusić do pisania, taka "życiówka" jak mawia Mediteusz (wejdź na kanał w YT, może Ci pomóc w rozterkach słuchanie i oglądanie).
    Rozgadałam się. Pisz wtedy, kiedy masz chęć i potrzebę, nie zmuszaj się do niczego. I pamiętaj, że jesteś jedyną, niepowtarzalną, wartościową Istotą ❤️ Przytulam ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulka ja też się cieszę że tu jesteś. Dziękuję za wszystkie dobre słowa. Dla Was warto tu być.

      Usuń
  5. Kasiu, dziękuję Ci za Twoją szczerość i otwartość. To wielka odwaga dzielić się tak głęboko swoimi myślami i uczuciami.
    Chroń swoje serce, stawiaj granice i pisz wtedy, kiedy czujesz, że chcesz. Twoja obecność, nawet gdy cisza się przedłuża, ma dla nas ogromną wartość i zawsze tu na Ciebie czekamy. Pamiętaj, że jesteśmy tu z Tobą, wspieramy Cię i doceniamy każdy Twój wpis.
    Przytulam Cię kochana mocno i wspieram całym sercem❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najserdeczniej dziękuję za twoje słowa Kochana. Cieszę się że zawsze czekacie na mnie. Ściskam najmocniej ♥️

      Usuń
  6. Mam jeszcze pytanie (jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać) mieszkasz w Krakowie?

    OdpowiedzUsuń
  7. To co napisałaś jest potrzebne. Tobie. Życie niesie różne sytuacje i różnych ludzi nam stawia na drodze. Każdego dnia uczymy się czegoś nowego o sobie i jest to naturalny proces. Tak samo jak to że chciałaś się wygadać. Być może to "wyrzucenie" z siebie zaowocuje czymś dobrym i pięknym. Tego bardzo Ci życzę :)
    Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Często, myśląc o życiu, myślę że jest jak długa wędrówka. Sami wybieramy drogę, tempo marszu i tych, z którymi nam po drodze. Charlie Chaplin powiedział kiedyś, że „na najważniejszych skrzyżowaniach życiowych nie stoją żadne drogowskazy.” To dlatego pewnie zdarza się, że nasza podróż bywa sporym wyzwaniem. Myślę sobie jednak, że warto podążać własną drogą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak nie masz weny, to rzuć dwa zdania i jakieś zdjęcie. :) a pisz więcej jak będziesz miała fazę. :)
    Oj, bylam w takich sytuacjach, bylam. Nauczyłam się już, że czasem trzeba odpuścić, na siłę nie ma co utrzymywać takich kontaktów. Kiedyś stawałam na rzęsach. Już nie. Mnie pomogła psychoterapia. Polecam, bo samemu trudno się z tym ogarnąć i się ciągle ten błąd popełnia z kolejnymi osobami.
    Uściski. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Droga Kasiu czytając Twój post, tak jakbym widziała siebie przed laty. Kompleksy i ciągle widząca wartości innych, a ja szara myszka. Zostałam tak wychowana, by być skromną, nie wychylać się do przodu. Przecież ludzie zobaczą, docenią, pomogą w potrzebie. Przecież ja to robiłam dla innych zawsze. Owszem zobaczyli, ale czy docenili, pomogli? pracując za dwóch nigdy nie upomniałam się o podwyżkę - przecież szef widzi. Widział ale nie docenił. Myślał, że jestem z tego faktu zadowolona. Zawsze byłam dla wszystkich i czułam się bardzo lubiana. Jednak gdy ciężko zachorowałam kto mnie odwiedził? właśnie ci, których się nie spodziewałam, bo nie piali z zachwytu po prostu byli szczerzy i byli przy mnie. Pozostałym nie byłam już potrzebna (byłam kadrową), bo nie mogłam już wstawić się u szefa w razie wpadki. Dopiero kiedy moja córka zaczęła studia (dziś jest dziecięcym psychologiem klinicznym) uświadomiła mi moje błędy. Zrozumiałam, że sama jestem sobie winna, bo sama się nie doceniłam. Jak mieli to zrobić inni. Zakończyłam toksyczne relacje. Niestety trochę za późno. Mam niewielu przyjaciół, ale za to szczerych. Reszta to tylko znajomości. Dobrze, że Ty spostrzegłaś to wcześniej. Szanuj siebie, bo jesteś tego warta. Piszesz pięknie i rób to, co podpowiada Ci Twoje serce. W blogowym naszym gronie było już kilka osób, które wydały swoje książki i życzę Ci byś znalazła się wśród nich. Pozdrawiam serdecznie:):):)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mogę napisać tylko tyle, że miałam podobne doświadczenia ale nie czuje żalu. Z jakiegoś powodu jest jak jest, niewiele osób zostało przy mnie, ale o dziwo, wcale nie jest mi z tym źle. Co do pisania, krytyka konstruktywna może nam dać pozytywnego kopa, bo wiemy nad czym pracować. Krytykować tez trzeba umieć :) Ja mam też chwilowy zastój, a wrzucam teksty jakieś stare, ewentualnie nieco poprawione, jakoś ostatnio mi nie idzie :( Podsumowując, najważniejsze, to usunąć toksycznych ludzi ze swojego otoczenia i robić swoje :) Pozdrawiam serdecznie ♥️

    OdpowiedzUsuń
  12. Eee tam! Jakie marudzenie! Trzeba wywalić co się czuje, bo szkoda wątroby. Wygadanie się oczyszcza umysł i choć troszkę otwiera serce. Czytając Twój wpis, to trochę jakbym czytała o sobie. Może dlatego jestem introwertyczką ograniczającą kontakty do absolutnego minimum, bo na ludziach się zawiodłam: krytyka, ośmieszanie, bagatelizowania problemów itp., itd. Nawet teraz jak zawalczyłam o sowje zdrowie i schudłam 25 kg, to słyszę krytykę w stylu, że wyglądam na chorą, że i tak urody mi to nie dodało itp. Ci sami ludzie namawiali mnie wcześniej bym schudła, bo wyglądam jak kolumbryna... im bardziej poznaję ludzi tym bardziej kocham zwierzęta...
    No to teraz ja trochę pomarudziłam
    Trzymaj się Kochana!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludziom nigdy nie dogodzisz Aniu. Najważniejsze żebyś Ty się dobrze czuła w swoim ciele. Ja też się tak w szkole odchudzałam bo ciągle słyszałam że jestem za gruba. Potem doszłam do wniosku że robię głupio próbując się dostosować. Gdy zaczęłam olewać pewne osoby były tak zszokowane tą zmianą że nie wiedziały co się dzieje. Trochę zagrałam im na nosie.

      Usuń
  13. Moc serdecznych pozdrowień I dużo dobrych, pozytywnych myśli posyłam do Ciebie Kasiu! Dużo ciepła i zdrowia! 🍁🍂🦋🌻🌹
    PS wrócę z komentarzem, na razie nie mam siły na więcej, ale chociaż tyle... 🍀

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja się cieszę, że po prostu jesteś, Pozdrawiam Kasiu, mam problemy z laptopem .

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasiu - wiele nas łączy. Też myślę o takim sposobie wydania, jak Lutana - Lucyna. Całość mam w głowie, taka ponowoczesność i psychodelia. Zacząłem pisać Wielkie Oczekiwanie w 1999 roku, w trzecie klasie LO. Mam problem z tekstami - co wyrzucić, a co ma się stać wersją kanoniczną, bo piszę teraz ręcznie, zmieniam wiele rzeczy, nazwisk i tak dalej. Najpierw chciałbym jednak wydać tomik poezji - na Księdze Nocy jest gotowych 16 wierszy. Wydawnictwo Poesis napisało świetną wewnętrzną recenzję, ale koszty wydania tego tomika to 4 500 PLN, więc na razie grzecznie podziękowałem. Trzymaj się ciepło, bardzo wiele nas Kasiu łączy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jardianie kibicuje Ci bardzo. Na pewno jest wartościowe to co piszesz. Jestem ciekawa. Bardzo Ci dziękuję za wsparcie, doceniam. Dużo słyszałam o różnych wydawnictwach. Trzeba dobrze przemyśleć tę kwestię. Pozdrawiam najserdeczniej

      Usuń
  16. Kasiu Kochana! Serdecznie Cię przytulam! I ogromnie mi przykro, że się to spotkało! Ja w sumie nigdy nie miałam przyjaciółki czy nawet bliskiej koleżanki i zawsze odczuwałam brak , ale czytając o Twoich doświadczeniach chyba już mniej odczuwam taki brak.
    Kochana! Pisz dla nas! Ja w sumie od niedawna trafiłam do Ciebie, ale z przyjemnością czytam Twoje posty. A że odczuwasz lęk jak to zostanie przyjęte to doskonale Cię rozumiem. Też tak mam przy każdym przepisie. Niby wiem że rodzinie czy znajomym z pracy smakowało ale i tak odczuwam stres jak wstawiam nowy post...
    Kochana serdecznie Cię ściskam i czekam na kolejny post, wtedy gdy będziesz gotowa. Gorące uściski i pozdrowienia 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje przepisy są zawsze dobre na wszystko. Widać że robisz to z sercem. Bardzo się cieszę że do mnie zaglądasz Moni.

      Usuń
  17. CZĘŚĆ PIERWSZA

    Bardzo miło ponownie Ciebie usłyszeć, Kasiu!

    Przeczytałem Twój cały, bardzo szczery wpis, szczególnie o ciągłej krytyce (zwłaszcza w szkole), o podcinaniu skrzydeł, o utraconych czy fałszywych przyjaźniach i odczuciach, że jesteś odrzuconą.

    Mam nadzieję, że obecne szkoły się zmieniły—bo do tej pory pamiętam, jak w szkole podstawowej w i ogólniaku (lata 1969-1981) nauczyciele ciągle używali w odniesieniu do nas różnorakie negatywne epitety, przekonywali nas, że powinniśmy iść pracować na pocztę, że nic nie osiągniemy w życiu, że nic nie umiemy (niestety, nigdy im nie przyszło do głowy, że to ONI nas nie potrafili nauczyć)… Często otrzymanie oceny dostatecznej było wymarzonym sukcesem, a gdy się nawet odpowiedziało na piątkę, to nauczyciel, zanim postawił ocenę, przeglądał stopnie z innych przedmiotów—bo nie wypadało przecież postawić za dobrej oceny, jeżeli z innych przedmiotów uczeń miał trójki! W każdym razie non-stop podcinano nam skrzydła—i po jakimś czasie człowiek tracił zapał i motywację do nauki. Jednakże moja mama miała o wiele gorzej: nauczycielka (która pewnie nawet nie posiadała ‘prawdziwego’ wykształcenia średniego) podzieliła klasę na trzy rzędy/grupy i tak je klasyfikowała: pierwszy rząd-do pracy w biurze; drugi-do pracy fizycznej, a trzeci—WYSTRZELAĆ! Super podejście, prawda?

    Przyjechawszy do Kanady szybko zapoznałem się z wieloma znanymi klasykami motywacyjnymi i self-help, które absolutnie zmieniły moje patrzenie na świat i miały ogromny wpływ na moje dalsze życie. Może upraszczam, ale treść przedstawiona w tych książkach różniła się o prawie 180 stopni od tego, co nam wmawiano w PRL. Ich główne przesłanki to możesz, potrafisz, dasz sobie radę, poradzisz sobie, próbuj, nie załamuj się, rób swoje, idź naprzód, jesteś zdolny, nie rezygnuj, nie przejmuj się innymi, itp. Do dzisiaj zresztą czytam lub słucham tego rodzaju książki—obecnie słucham „Awaken the Giant Within” autorstwa Anthony Robbins—po raz pierwszy przeczytałem tę książkę ok. 30 lat temu.

    Mówiąc o relacjach międzyludzkich, o przyjaźniach i związanych z nimi problemach, to chyba KAŻDY z nas coś takiego doświadczył—to jest normalną rzeczą. Oczywiście, niejednokrotnie zawiodłem się na ludziach, ale na szczęście nie były to osoby mi specjalnie bliskie i szybko o tych incydentach zapominałem. Miałem też sytuacje, że byłem przez niektórych pomijany (nie tylko zresztą ja). W szkole podstawowej odczuwało się to dość mocno, ale w późniejszych latach raczej współczułem osobom tworzącym takie „kliki”, że się w taki sposób zachowują: mnie to g… obchodziło, ale dla niektórych takie traktowanie było bardzo bolesne.

    Nota bene, ponad miesiąc temu pisała o „przeźroczystości” Karolina na swoim blogu (https://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/2025/10/2262-przezroczystosc.html); skomentowałem jej post kilkoma zdaniami i nawet zacytowałem parę wersetów poetyckich, lecz niestety od tamtej pory żadne komentarze nie zostały opublikowane, jak też nie pojawiły się nowe wpisy. Mam nadzieję, że Karolina niebawem się zjawi się w blogosferze, bo bardzo cenię jej blogi.

    C.D.N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwię się o Karolinę. Nadal cisza u niej. Mam nadzieję, że do nas wróci. Ktoś jej musiał ostro dać popalić, że straciła wolę pisania. Codziennie sprawdzam czy nie ma nowego posta. Taka fajna osoba. Są ludzie, którzy potrafią wszystko obrzydzić człowiekowi. Jeszcze raz bardzo dziękuję za twoje komentarze Jacku. Obyśmy spotykali tylko tych dobrych ludzi na swojej drodze

      Usuń
    2. Ja również się o nią niepokoję. Karolina jest tak pełna życia i zapału, że aż trudno uwierzyć, że przestała pisać. Na wysłane wiadomości e-mail też nie odpisuje. Może ma poważne problemy medyczne? W ostatnim wpisie wspominała o trzytygodniowym pobycie w szpitalu.

      Niestety, słowa mogą bardzo zranić ludzi, wiem coś o tym—jedna z moich młodych klientek właśnie przez słowa pełne nienawiści, skierowane na Internecie przeciwko niej, wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. A są ludzie, których chyba życiowym celem jest uprzykrzanie życia innym, szczególnie w anonimowym wirtualnym świecie.

      Usuń
  18. CZĘŚĆ DRUGA

    Sądzę, że większość przyjaźni czy znajomości niestety się kończy: wiele z moich kolegów (i koleżanek) założyło rodziny i nasze drogi się rozeszły, niektórzy się wyprowadzili do innych prowincji czy nawet opuścili Kanadę, albo po prostu wpadli w wir pracy i nie mieli czasu na nic innego. Chociaż posiadam pewien krąg przyjaciół czy znajomych, to właściwie zostało mi tylko dwoje, z którymi naprawdę jestem blisko i z którymi się czuję komfortowo.

    Chciałbym też dodać, że w trakcie pracy corocznie spotykałem się bezpośrednio z prawie 2 tysiącami klientów, niektórych znałem od ponad 30 lat i niejednokrotnie miałem wgląd w ich niezmiernie personalne aspekty życia. Patrząc na nich z zewnątrz, nigdy nikt nie uwierzyłby, jakie przechodzili wewnętrzne katusze, ile mieli problemów psychologicznych, personalnych i finansowych, ile stresu i załamań! Może dlatego już od dawna moje podejście do ludzi bardzo się zmieniło—staram się ich nie oceniać, nie osądzać i nie krytykować, nawet jeżeli ich zachowanie wobec mnie nie jest taktowne—bo często jest ono rezultatem nieznanych mi ich problemów rodzinnych czy zdrowotnych lub po prostu tacy są i nawet jeżeli swoim postępowaniem krzywdzą innych, robią to nieświadomie. Zawsze jednak gotowy byłem udzielić praktyczne rady, zmotywować do działania, podnieść na duchu i pokazać, że pomimo wszystkiego, ich problemy są trywialne i absolutnie rozwiązywalne.

    Mówiąc o filmach koreańskich, to sporo ich ostatnimi laty oglądałem, większość jest świetna! Parę dni temu obejrzałem wspaniały film z 2010 roku „Bedevilled” (김복남 살인사건의 전말). A w 2004 roku, podczas moich rekolekcji, puszczono film z 2003 roku „Spring, Summer, Fall, Winter... and Spring (봄 여름 가을 겨울 그리고 봄), był to chyba pierwszy film koreański, jaki oglądałem w życiu—przepiękny, do dzisiaj go pamiętam i nawet udało mi się kupić go na dysku DVD.

    Sądzę, że „pisanie do szuflady” jest o stokroć lepsze, niż NIE pisanie—a poza tym jest to dobry trening: nawet słynni pisarze zaczynali pisać ‘do szuflady’ i ich pierwotna twórczość raczej nie była dostępna czytelnikom. Zresztą obecnie chyba nie jest tak trudno wydać samemu książkę online?

    Też marzę o napisaniu książki… a przynajmniej krótkich opowiadań. Mam już nawet ich fabuły, ale aż się boję zacząć, bo mam tak dużo ważniejszych rzeczy do zrobienia, a wiem, że jak się zabiorę za pisanie, to potrafię nie odrywać się przez całą dobę! (i ten o wiele za długi wpis na Twoim blogu jest na to świetnym dowodem). Może dlatego tak trudno mi dokończyć pisanie moich blogów turystyczno-podróżniczych, chociaż większość z nich jest już w połowie gotowa.

    Pozdrawiam Ciebie serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow Jacku jesteś niesamowity! :) bardzo mi miło, że wpadłeś. Jakie piękne długie komentarze. Bardzo mądre słowa. Dziękuję za polecenie tych koreańskich filmów. Byłoby super gdybys kiedyś wydał książkę bo mądrze piszesz. Bardzo serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dnia

      Usuń
  19. Pisz, pisz i pisz Kasieńko. Nawet jak nie komentuję to przecież zawsze czytam. Przecież wiesz, że zaliczam Cię do Mojej Blogowej Rodziny!!! I ucałuj swoje śliczne córeczki ode mnie.
    Przytulam .... czujesz to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście Kochana że wiem. Zawsze czuje twoja obecność. Znamy się już kawał czasu i bardzo mnie to cieszy. Ściskam najmocniej i dziękuję że Jesteś zawsze obok.

      Usuń
  20. How wonderful. Friendships are a great treasure.
    Have a nice day!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. IT wasnt real friend but now I have better. Thank You so much for your time. Have a great day

      Usuń
  21. Escribir es una buena terapia. Hay mucho camino por delante...
    Un abrazo, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kasiu - jest jeszcze wydawnictwo WasPos - jeśli tekst im przesłany się spodoba, wydają bez współfinansowania. Ze współfinansowaniem z kolei wydaje Novae Res. To tak na przyszłość, pozdrawiam w piątek nad ranem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś słyszałam o tym. Dziękuję bardzo Jardianie :) miłego dnia Drogi Przyjacielu

      Usuń
  23. Nie można innym dawać siebie za dużo. Są tacy, którzy tylko by brali i brali, ale jak trzeba dać to nie ma. Zdrowy egoizm to podstawa zdrowia psychicznego. Uściski 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sto procent racji Sivko a nawet tysiąc! :) trzeba też umieć szanować siebie. Pozdrawiam najserdeczniej

      Usuń
  24. Pisz, kiedy tylko masz ochotę, jeśli to sprawia Ci radość. Nie rezygnuj z marzeń! To one często trzymają nas w szarej codzienności. Czasami coś trzeba na chwilę odłożyć, ale potem można do tego wrócić z nową siłą. Ludzie przychodzą i odchodzą. Pojawiają się nowi. Kto wie, co czeka za rogiem i kto. Wiele osób ma podobne doświadczenia jak Ty. Z „przyjaciółmi”, niewydanymi publikacjami… Ja też. U mnie do tego dochodzą kłopoty zdrowotne, które wiele namieszały mi w życiu zawodowym, prywatnym. Nie lubię pisać o sprawach prywatnych, więc nie będę się zagłębiać w temat. Trzymaj się! „Nasz nieznany Seul” oglądałam, dobrze wspominam ten serial i t wątek z babcią jest mi bliski. Wiele osób przesyła Ci tutaj ciepłe myśli. I to jest piękne, wartościowe. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć Kasiu, w ogóle nie marudzisz, piszesz to co Ci siedzi w wewnątrz w sercu. Nieraz miałem tak jak piszesz, później sobie obiecuję że będę inny, bardziej ostrożny i nie tak łatwowierny, ale różnie z tym bywa. Fakt, trzeba wierzyć w siebie i lubić oraz cenić samego siebie, bo w takich czasach szczególnie trudno i dobre słowo od innej osoby.

    Wiem, że mając dzieciństwo w którym brakuje dobrego słowa później, w dorosłym życiu nie jest łatwo. Ja wciąż uczę się żyć ze sobą, choć może się to wydawać dziwne...

    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze, że się uczysz bo człowiek ciągle czegoś się uczy. Życzę Ci to wyszło na zdrowie z procentami. Najtrudniejsza nauka to nauka życia i współżycia z innymi ludźmi. I stale trzeba o coś walczyć. Wszystkiego dobrego Tomku ! :) Dziękuję że zaglądasz!

      Usuń
  26. Nie odebrałam tego jako marudzenie. Fajnie, że potrafisz otwarcie wyrażać prawdziwe emocje.
    Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego najnowszego obrazu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę i dziękuję za twoje słowa. Zawsze staram się być szczera i mówić co mnie boli. Czasy takie dziwne że często wymaga się od ludzi żeby chowali prawdziwe uczucia pod maską. Tak być nie powinno. Najserdeczniej pozdrawiam Jenovio. Obrazy są cudowne!

      Usuń
  27. Witaj Kasieńko!
    Czytając Twoje pełne emocji słowa widzę w nich także siebie, jaką kiedyś byłam i do pewnego stopnia nadal jestem. Myślę, że każda z nas ma coś do zarzucenia i nie obce są jej kompleksy. Wolę się jednak skupiać na pozytywach, na jasnej stronie mocy, bo zbyt wiele w moim życiu było smutku i dram. Może dlatego napisałam horror, kto wie... Listopad mnie dobija i wywołuje tak wiele wspomnień... napawa lękiem i bezsensem istnienia: Po co to wszystko, skoro i tak stąd odejdę i wszystko zostawię, kto mnie w ogóle będzie pamiętał? Kochanych bliskich ubywa w coraz większym tempie... i nikt nie powie do mnie już nigdy mamo, czy babciu. Życie to pasmo niekończących się wyborów między tym, co ważne, ważniejsze i najważniejsze. I tylko od nas zależy jak nim pokierujemy, grunt to trzymać się swoich zasad i się nie poddawać, bo przecież po najciemniejszej nocy wstanie nowy dzień. A skoro nadal budzimy się rano, to zawsze jest szansa, by zawalczyć o swoje marzenia! A przynajmniej zrobić kilka kroków w tym kierunku 🙂
    Jesteś cudowną osobą i zasługujesz na to, co najlepsze. Na pewno zrealizujesz swoje plany i marzenia, wydasz powieści... Kochana jeszcze wszystko przed Tobą! A przecież to droga jest najważniejsza, chyba nawet bardziej od samego spełnienia. Dziękuję, że jesteś! ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  28. Witaj słonecznie Kasiu
    Pisz kiedy chcesz, kiedy masz czas, natchnienie... Ja zawsze tutaj na Ciebie czekam. Czasem tylko jak dłużej nie piszesz, to pukam delikatnie z pytaniem, czy wszystko w porządku. Znamy się już tyle czasu, więc mam nadzieję, że nie traktujesz to jako ponaglenie, a jedynie zwykłą troskę
    I na koniec, oczywiście, że nie marudzisz. Inaczej by mnie tutaj nie było...;))
    Pozdrawiam pierwszym jesiennym przymrozkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ismenko. Absolutnie nie traktuje tego jak ponaglenie i cieszę się, że zaglądasz do mnie z przyjemnością. Zawsze o mnie pamiętasz i jestem Ci ogromnie wdzięczna. Przytulasy najcieplejsze ode mnie z Krakowa.

      Usuń
    2. Przepraszam, że z opóźnieniem Kasiu.
      Niezmiennie, jak co roku życzę wszystkiego co najlepsze. Niech każdy poranek przynosi Ci spokój, a każdy dzień to, o czym po cichu marzysz.
      Wszystkiego co najlepsze z okazji imienin. Zdrowia przede wszystkim

      Usuń
    3. Przepraszam że z opóźnieniem Kasiu.
      Niezmiennie, jak co roku życzę wszystkiego co najlepsze. Niech każdy poranek przynosi Ci spokój, a każdy dzień to, o czym po cichu marzysz.
      Wszystkiego co najlepsze z okazji imienin. Zdrowia przede wszystkim

      Usuń
    4. Nie szkodzi Kochana. Witam Cię i dziękuję za życzenia imieninowe. Ty zawsze pamiętasz. Ściskam najmocniej ♥️

      Usuń
  29. Dobrze ze wszystko wyrzuciłaś, pisz co chcesz i kiedy chcesz, blog jest Twój a marudami się nie przejmuj,buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ulenko. Buziaki dla Ciebie. Dużo zdrowia i pogody ducha.

      Usuń
  30. Kasiu Kochana, jest mi bardzo przykro, że wiele osób, które spotkałaś na różnych etapach życia, okazało się dla Ciebie tak okrutnych. Po tym, co piszesz i jak piszesz, wiem, że jesteś osobą o dobrym i czystym sercu, serdeczną i otwartą na ludzi. Dlatego cieszę się, że jesteś TU i dzielisz się z nami swoją codziennością oraz twórczością. Mam nadzieję, że pamiętasz, jak lubiłam "Idąc pod prąd," bo tematyka, bohaterowie i opisane miejsca były mi bliskie.
    Życzę Ci Kasiu jak najwięcej czasu na własne pasje i zajęcia, które sprawiają Ci przyjemność oraz życzę, byś spotykała dobrych ludzi na swej drodze, a tych złych bez żalu i rozpamiętywania na zawsze zostawiła za sobą.
    Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco ♥️
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że pamiętam Kochana i bardzo się cieszę. Jestem Ci bardzo wdzięczna za troskę, którą mi okazałas gdy zmarła moja mama. Doskonale to pamiętam. Mam nadzieję że nowa opowieść też przypadła Ci do gustu. Jeśli znajdziesz chwilkę to napisz w komentarzu kilka słów co myślisz. Wiem że czas goni, a pracy ciagle przybywa, co sprawia że trudno nam wygospodarować chwilę dla siebie. Przutulam Cię mocno ♥️

      Usuń
  31. Kasiu, myślę, że każdy z nas często miał pod górkę, się na kimś zawiódł, został rozczarowany, czy zdradzony- ale takie jest życie i trzeba cieszyć się tym co mamy. Też jestem zakompleksioną osobą, do tego wycofaną introwertyczka i sama sie zastanawiam, czy zawsze tak było? chyba tak, a o mojej drodze rodzinnej przesądził mój M;) ciągle ten sam, wiec chyba nie jest tak źle, choć ostatnio musiałam mu przypomnieć, ze szacunek należy się każdemu- mnie też:) Trzymaj się i pisz kiedy masz na to chęć, nie na siłę, bo szybko to Cie zniechęci:) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  32. Kasiu Kochana! Aż trudno mi uwierzyć, że tak wielu ludzi potrafi być okrutnych wobec Ciebie. Na dodatek uprzykrzają Ci życie, nie wspierają, nie cieszą ich Twoje sukcesy. Dobrze, że nam o tym wszystkim napisałaś, wyrzuciłaś to z siebie. TY NIGDY NIE MARUDZISZ!!!~!~! Jesteś taką cudowną osobą, wrażliwą. dajesz naszm wszystkim tak wiele radości i przyjemności swoimi postami i cudownymi lekturami. Kocham bywać u Ciebie.
    Ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Niestety ale w życiu spotykają nas nie tylko dobre zdarzenia ale i przykre. Ważne żeby umieć wyciągnąć wnioski. Blog pozwala na wyrzucenie z siebie tego co nas boli gdy nie ma komu si wyżalić. Pisz co ci leży na serduchu. Życzę żeby wszystko Ci się poukładało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Dobre są po to by ulżyć, a złe po to żebyśmy przejrzeli na oczy. Dziękuję za odwiedziny i komentarz Alicjo. Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  34. Sama wiele lat temu miałam problem z zabieganiem o akceptację i przyjaźń osób, które nie były tego warte. Dużo czasu zajęło mi uświadomienie sobie, że żyję dla siebie, a nie dla innych i czasami warto być samym, niż otaczać się toksycznymi ludźmi, którzy ostatecznie tylko nas zranią. Osoba, którą uważałam kiedyś za swoją najlepsza przyjaciółkę, która też była świadkową na moim ślubie (z którego nawiasem mówiąc wyszła niedługo po oczepinach), powiedziała mi po pewnym czasie, że nie znosi mojego męża i w ogóle to mieszkam w innym kraju, więc jej się nie chce zabiegać o taką znajomość. Było mi bardzo żal tych wszystkich lat, przez które żyłam w przekonaniu, że tej osobie rzeczywiście na mnie zależy. To doświadczenie jednak bardzo wiele mnie nauczyło. Cieszę się, że Ty również zaczęłaś dostrzegać inne rzeczy, z których można czerpać radość i że babcia była dla Ciebie opoką w trudnych chwilach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To strasznie przykre z tą przyjaciółką i zarazem świadkowa. Mogła sobie darować. Kurcze. Doświadczenia uczą i to jest ten plus, bo reszta smutna. Trzymaj się. Życzę Ci samych dobrych doświadczeń i dobrych pomocnych ludzi.

      Usuń
  35. Kasiu, musisz spełniać siebie i swoje marzenia, realizować swoje cele i na nikogo się nie oglądać! Piszesz, chcesz wydać - zrób to i nie oglądaj się na ludzi! Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Asiu. Twoje słowa są naprawdę piękne i budujące. Ściskam najmocniej jak umiem ♥️♥️♥️

      Usuń
  36. Kasiu, ale pięknie i szczerze to wszystko napisałaś… ❤️
    Wiesz, ogromnie Cię podziwiam za tę otwartość i za to, że mimo różnych trudnych doświadczeń wciąż tu jesteś — wrażliwa, autentyczna i pełna serca. I właśnie za to tak wiele osób do Ciebie wraca.

    To, że czasem trudno pisać, że myśli uciekają — to absolutnie normalne. Życie potrafi przytłoczyć, a wena ma swoje własne humory. Nie musisz przed nikim nic udowadniać. Piszesz wtedy, kiedy czujesz, i to jest najpiękniejsze.

    A co do krytyki — jesteś dużo silniejsza niż myślisz. Przeszłaś przez tyle sytuacji, które mogłyby kogoś zupełnie zatrzymać, a mimo to tworzysz, dzielisz się, budujesz tutaj ciepłą przestrzeń. To nie jest mało. To jest ogrom.

    Twoje teksty mają w sobie emocje i prawdę — i dlatego ludzie je czytają, nie dlatego, że są „idealne”. Nie przejmuj się tymi, którzy Cię nie potrafili docenić. Zauważ, jak wiele osób Cię wspiera i jak wielu dajesz radość swoimi słowami.

    Trzymaj się mocno, Kasiu. Jesteś dużo bardziej wartościowa i utalentowana, niż sama to widzisz.❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu Kochana... Aż nie wiem co powiedzieć. Zatkało mnie. Dzięki za te cudowne słowa. Dużo Was tu jest takich osób wspaniałych ciepłych. Cieszę się że Was mam.

      Usuń
  37. Kasiu kochana, wspaniale że tak otwarcie napisałaś o tym, co Cię boli i jest trudne. Pisanie o emocjach nie jest proste, a Ty otwierasz się przed nami, bo wiesz że tu nikt Cię nie skrytykuje. Ja co prawda przez większą część życia nie miałam przyjaciółki, ale w relacjach z ludźmi bardzo często zachowywałam się podobnie - pomagałam, nie upominałam się o docenienie i sama siebie nie doceniałam. W końcu to dostrzegłam i postanowiłam zmienić nastawienie. Trochę to trwało, ale bardziej świadomie wybieram znajomych.
    Cieszę się Kasiu, że tu jesteś, że piszesz. Nie zawsze udaje mi się wszystko przeczytać do końca, nie zawsze jestem na bieżąco, ale potem wracam i staram się zostawić choć parę słów. Uściski serdeczne dla Ciebie :)))

    OdpowiedzUsuń
  38. Witaj Kasiu,
    Kiedyś Wojciech Młynarski śpiewał taką wpadającą w ucho piosenkę, która miała tytuł „Róbmy swoje”. Ty też rób swoje Kasiu, bo nigdy nie będzie tak, aby to co robisz wszystkim się podobało - najważniejsze, aby podobało się Tobie, żeby Cię cieszyło i dawało poczucie, że robisz coś fajnego i wartościowego. Spójrz, co by było, gdybyś nie pisała, gdyby nie było tego Twojego bloga, gdybyś nie pokazywała tych wszystkich swoich pięknych zdjęć i nie opowiadała choćby o wyprawach w góry czy o Twojej fascynacji kulturą japońską?
    To, co robisz, to nie jest przecież stracony czas - wręcz przeciwnie, gdy „obejrzysz się za siebie” to zobaczysz, jak wiele już dokonałaś :)
    A co do przyjaźni - chyba nie warto ich podtrzymywać na siłę, tym bardziej, jeśli ktoś nie rozumie, czym ona jest i jak wiele jest warta, gdy jest prawdziwa, a nie jakimś pustosłowiem.
    Jestem pewien, że na swojej drodze jeszcze nie raz spotkasz osoby, które znają jej wartość - lub one… spotkają Ciebie :)

    Pozdrawiam Cię serdecznie
    db


    OdpowiedzUsuń
  39. są różne sytuacje w życiu, z koleżanką przykra sprawa, ale co poradzić

    OdpowiedzUsuń
  40. Kasiula Kochana
    "Nigdy nie przepraszaj za swoją wrażliwość lub emocjonalność. Niech to będzie znak, że masz wielkie serce i nie boisz się pokazać tego innym. Okazywanie emocji to oznaka siły." – Brigitte Nicole
    Dobrze, że piszesz, że wywalasz z siebie to co męczy i uwiera.Wiem czym jest zawód i rozczarowanie i doskonale Ciebie rozumiem, bo sama tego doświadczyłam. Oczywiście zabolało ale też sporo nauczyło.
    Kasiu, jesteś dobra, ciepła, wrażliwa i zasługujesz na wszystko co najlepsze. Przytulam mocno i serdecznie🤗❤️

    OdpowiedzUsuń
  41. Kochana Kasiu, Nic nie namarudziłaś- wylałaś tylko ze swojego dobrego serca to wszystko co Ci tam siedziało i w pewien sposób Cię bolało. Ten post jest bardzo szczery i czytająć go miałam ogromną ochotę Cię przytulić ( i czynię to wirtulanie) - Nie trać wiary w ludzi, na świecie jest dużo dobrych , pokaleczonych osób i życzę Ci, abyś od tej pory tylko na takie trafiała. Przykro mi z powodu Twoich relacji z "przyjaciółką". Czasem każdy z nas w życiu trafia na takie osoby. Nawet te złe doświadczenia są dla nas lekcją. Wzmacniają nas wewnętrznie, czego zwykle nie jesteśmy świadomi. Twoja relacja z babcią też musiała być wyjątkowa. Serial dopisuję sobie do listy, bo zapowiada się ciekawie.
    Obiecuję od nowego roku wrócić do zaległych relacji z Japonii - bo zostało mi trochę rzeczy z Tokio. Pamiętam, że zawsze lubiłaś te wpisy.
    Co do krytyki, chyba nikt jej nie lubi, choć myślę, że szczególnie dotyka ona tych wrażliwych oraz tych , których nikt nie wspierał i w czasach, gdy byli dziećmi nie budował im tej ochronnej zbroi. Moim zdaniem piszesz pięknie, szczerze i z serca. Zawsze mi się dobrze czyta Twoje posty i zawsze na nie czekam.

    Cieplutko Cię z Kubą pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana wszystkie twoje wpisy uwielbiam nie tylko te z Japonii. Od początku twój blog budził we mnie sympatię i ciekawość. Dzięki Wam zobaczyłam kawał świata i nie tylko ja. Może na też kiedyś będę dalej podróżować, może się uda do Japonii polecieć. Z przyjemnością pokazuję Wam moje ukochane miejsca na południu Polski :) Też mam kilka zaległych wycieczek do opisania. Bardzo dziękuję za twoje cieplutkie z serca płynące słowa. Wzajemnie Kochana ♥️♥️♥️.

      Usuń
  42. Czytając ten wpis, miałem wrażenie, jakbym zaglądał komuś do prawdziwego, nieupiększonego życia. To rzadkie, zwłaszcza w czasach, kiedy większość ludzi woli udawać, że wszystko u nich gra. Doceniam Twoją otwartość, ale też to, że potrafisz spojrzeć na własną historię z dystansem i wyciągnąć z niej wnioski — nie każdy ma do tego odwagę.

    Wiele rzeczy, o których piszesz, brzmi aż za dobrze znajomo. Relacje, w których dajesz z siebie więcej niż dostajesz. Przekonanie, że trzeba zasłużyć na czyjąś uwagę. I ta dziwna lojalność wobec ludzi, którzy wcale na nią nie pracują. Dopiero z czasem człowiek uczy się, że nie każda więź jest zdrowa, a niektóre trzeba zwyczajnie zostawić za sobą — nawet jeśli boli. To nie jest słabość, tylko dorastanie.

    Napisałaś też sporo o pisaniu i mam wrażenie, że w tym wszystkim to właśnie ono jest Twoim najpewniejszym punktem oparcia. Nawet jeśli czasem milkniesz, nawet jeśli wena znika — wracasz. A to znaczy więcej niż wszystkie cudze uwagi czy „dobre rady”. Każdy, kto tworzy, zna takie momenty, kiedy pomysł jest w głowie, ale znika w chwili, gdy siadasz do klawiatury. To normalne. Pisanie to nie taśma produkcyjna, tylko coś żywego, co ma swoje rytmy.

    Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że wciąż jesteś tutaj i że piszesz tak, jak czujesz. Ludzie widzą tę autentyczność — pewnie dlatego wracają. A to, że część tylko czyta, a nie komentuje? Tak zawsze będzie. Nie każdy potrafi zostawić słowo, ale obecność i tak jest wyczuwalna.

    Życzę Ci, żebyś wracała do pisania nie z poczucia obowiązku, tylko wtedy, kiedy masz na to siłę i przestrzeń. I żebyś nigdy więcej nie dała sobie wmówić, że „nie umiesz”, bo wystarczy przeczytać kilka Twoich tekstów, żeby wiedzieć, że to kompletnie mijające się z prawdą.

    Trzymaj się ciepło — i pisz, kiedy naprawdę poczujesz, że chcesz. Nie dlatego, że musisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Andrzeju za mądre dobre słowa. Ogromnie się cieszę, że tu trafiłeś. Jestem wdzięczna za każdego Czytelnika. Masz dużo racji. Dopiszę sobie twojego bloga do ulubionych żeby mi nie utknął.

      Usuń
    2. Cieszę się, że tu trafiłem i że mogłem przeczytać Twój wpis. Takie miejsca, gdzie ktoś pisze szczerze i przemyślanie, są coraz rzadsze. Dziękuję za treść, która zmusza do refleksji – zostanę tu na dłużej i na pewno będę wracać. Zapraszam również w moje skromne progi

      Usuń
    3. Bardzo mi miło. Jestem Ci wdzięczna za te słowa. Wszystkiego dobrego. Też chętnie będę do Ciebie zaglądać.

      Usuń
    4. Dobrze jest spotkać kogoś, kto potrafi docenić słowa i odpowiada z taką otwartością.
      Wszystkiego dobrego również dla Ciebie — i oby te odwiedziny były dla nas obojga po prostu miłą, codzienną wymianą myśli, bez nadęcia, za to z odrobiną ludzkiego ciepła.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty