Z cyklu: Nie zapomnisz mnie nawet po śmierci

 Cześć 2 


Mark Walker i Kazemaru Kurosowa


Jeżdżenie autem nad ranem zawsze dawało mu niesamowitą przyjemność. Wstawanie o czwartej nie sprawiało mu żadnych problemów. Już dawno przywykł do takich wczesnych pobudek. Po takiej przejażdżce spędzał godzinę na siłowni, a zaraz potem pędził na trening yogi do Yoshi House. To dzięki yodze czuł się lepiej. Te treningi pomogły mu odzyskać równowagę po stracie brata bliźniaka. Śmierć Luke' a przewróciła jego życie do góry nogami, kompletnie go sponiewierała. To był prawie koniec świata. Kiedy los odebrał mu jedyną bliską osobę na świecie wszystko się zawaliło, runęło jak przysłowiowy domek z kart. To co się stało pchnęło go w objęcia silnego uzależnienia, o mały włos go nie zabiło. Już bardziej nie mógł się stoczyć. - Sięgnąłeś samego dna koleś, teraz czas się od niego odbić i wypłynąć na powierzchnię - powiedział jego przyjaciel Japończyk, Kazemaru Kurosawa dwa dni po tym jak go znalazł wykolejonego w parku nad rzeką. Gdy Mark wyszedł ze szpitala po detoksykacji Kazemaru i jego rodzina wzięli go pod swój dach i zaopiekowali się nim, postawili na nogi.  Gdzie by teraz był, gdyby nie oni? Ten młody Kurosawa, jego dziadek oraz siostra Shizuka byli naprawdę silnymi ludźmi, nie potrzebowali narkotyków, żeby sobie radzić z przeciwnościami, które im podsuwało życie. Kazemaru miał jeszcze brata w Tokio, Hiroshiego, ale ten dawno zszedł na ciemną drogę i zerwał z nimi kontakt. Zamiast z rodziną trzymał się z jakimiś parszywymi gangusami, robiąc przy nich ciemne interesy. Japończyk praktycznie w ogóle nie wspominał o swoim starszym bracie Hiro, ale Mark wiedział, że to dla niego bolesna sprawa. To oczywiste, że wolałby, aby tamten był po ich stronie. Brakowało mu go, bo kiedyś - jako dzieci - byli bardzo blisko. Mówiła mu o tym Shizuka, trzy lata starsza od Kazemaru. - Świetnie się zgraliście Mark, bo Kaze tak jak ty nie lubi mówić o swoich uczuciach. Trzeba z niego wszystko wyciągać siłą - oświadczyła Shizuka głaszcząc Marka po zarośniętej twarzy. Lubiła go od początku, to jest od czasu, kiedy u nich zamieszkał, chociaż nie był łatwy w obejściu. Ona jednak wiedziała jak z nim rozmawiać. Przypominał jej trochę starszego brata Hiroshiego - tego kompletnie zbuntowanego typa o skomplikowanej naturze. Walker też ją lubił, ale traktował ją bardziej jak starszą siostrę. Nigdy nie było między nimi jakiejś chemii, mimo iż Shizuka była niezwykle piękną istotą - szlachetną wojowniczką - a on arcy przystojnym i pociągającym facetem - wysokim, dobrze zbudowanym brunetem o zabójczo błękitnych oczach, w których czasami dostrzegała nieopisany smutek. Ona sama nie chciała wchodzić w żadne związki odkąd została porzucona przez ojca małego Atsu. Od rozstania z Shigeru - którego kochała nad życie i tak samo mocno nienawidziła - minęło trzy lata, lecz Shizuka nadal nie była gotowa na nowe znajomości. Wystarczyło jej towarzystwo mężczyzn, których miała na wyciągnięcie dłoni - brata, dziadka, Marka i Atsu. 



Mark nigdy nie opuszczał zajęć z yogi u swojej mistrzyni Yuto Akami, ponieważ tylko to go trzymało z dala od tych pieprzonych prochów. Ze wszystkich sił starał się być sumiennym i pojętnym uczniem. Gdyby nie był taki narwany i impulsywny, sam mógłby zostać trenerem yogi... Może kiedyś na starość uda mu się okiełznać samego siebie i tego dokonać, kto wie. Do mistrzyni Akami trafił dzięki dziadkowi Kazemaru, panu Asano Kurosawie. Mistrzyni miała około osiemdziesiątki, a jej aura tak dobrze wpływała na Marka, że nie chciał się z nią rozstawać. Była jego dobrym duchem i najlepszym życiowym przewodnikiem.  Jej mądrość i łagodność, których zdecydowanie mu brakowało, czyniły go mimo wszystko lepszym mężczyzną. Tylko podczas tych treningów Mark mógł się całkowicie wyłączyć i wyciszyć. Nagle był zupełnie innym gościem jakby żył w innym wymiarze i to mu pasowało. Każdy trening przynosił ukojenie w najtrudniejszych momentach. Po takim treningu yogi czuł się o wiele lepiej niż po jakiejkolwiek sesji z psychoterapeutą. 



Kazemaru i jego dziadek Asano nauczyli go karate i innych sztuk walki, ale wiedzę i umiejętności, które nabył wykorzystywał tylko i wyłącznie w samoobronie - wedle idei. Nigdy sam nie zaczynał awantur czy bijatyk, choć . Towarzystwo, w którym Mark się obracał nie należało do najprzyjemniejszych, miał bowiem do czynienia z różnymi gangsterami pochodzenia chińskiego i meksykańskiego, było też sporo czarnoskórych łobuzów - mieli swoje gangi, nie chcieli być gorsi od Chińczyków. Udział w nielegalnych wyścigach samochodowych właśnie z tym się wiązał. To był bardzo niebezpieczny światek i Mark oczywiście się z tym liczył.  Jego szalone życie nocnego kierowcy było jednym wielkim ryzykiem, ale miał do tego smykałkę. Dobrze jeździł, znał się na dobrych autach i na mechanice. Często wygrywał i ogromnie dużo na tym zarabiał. Jedyną uczciwą robotą Marka Walkera była pomoc w knajpie dziadka Kazemaru. Pomagał starszemu panu mu rozwożąc po mieście zamówienia, których było naprawdę masę, czasem sprzątał po zamknięciu lokalu lub pakował dania na wynos. Na gotowaniu po japońsku nie znał się wcale. Za to na jedzeniu znał się aż za dobrze. Uwielbiał dania pana Asano, który gotował po prostu doskonale w asyście swojej utalentowanej wnuczki Shizuki. 


Znalezione na Pinterest 
Tak mniej więcej wygląda Kazemaru 

Gdy wrócił po treningu do domu - budynek w którym mieszkał znajdował się przy ulicy Burrard Street 655 - zastał na miejscu swojego przyjaciela Japończyka. Kazemaru stał przy swoim samochodzie oparty o jego bok - od strony kierownicy - z ramionami splecionymi na piersi. Miał srebrną sportową mazdę, dobrze wyposażoną i świetnie sprawiająca się na drodze, choć nie był to jakiś najnowszy model. Miał do niej wielki sentyment i nie nie paliło mu się do kupowania nowej bryki. Nie wyobrażał sobie, że mogło się z nią stać to samo, co ostatnio z tą piękną czarną Toyotą, z której niedawno wyciągnęli tamtą panienkę zanim stanęła w płomieniach. Wybuch był okropny, nie mógł zapomnieć tego zdarzenia, Mark też. Ta kobieta miała szczęście, że oni akurat tamtędy przejeżdżali i zobaczyli przewrócony samochód. Jechali z przeciwnej strony w kierunku Vancouver. Nie widzieli już sprawców zdarzenia, bo wtedy z pewnością spisali by numery rejestracyjne i zgłosili sprawę policji. To pewnie jacyś mafiozi, chcieli się jej pozbyć, bo zobaczyła albo usłyszała coś czego nie powinna usłyszeć. Była zwyczajnie niewygodna, więc trzeba było ją szybko zlikwidować. Durne sukinsyny liczyły na to, że nikt jej nie znajdzie i laska zginie na miejscu w płonącym samochodzie. Ale ona przeżyła dzięki dwóm nieznajomym, tego raczej nie przewidzieli. 





- A co ty tu robisz?  Nie powinieneś być w drodze do Tokio? - zdziwił się Mark, gdy zobaczył Kazemaru. Zamknął zdalnie swoje czerwone lśniące Ferrari i podszedł do Japończyka. Na przywitanie poklepał go po plecach. Miał na sobie lekkie ciemne przetarte dżinsy, obcisły czarny podkoszulek bez nadruku bez rękawów, granatowe martensy, które bardzo lubił. Tak jak Japończyk lubił nosic ciemne ciuchy i buty. Zdjął czarne okulary przeciwsłoneczne i założył na głowę. - Co cię tu zatrzymało Kazemaru? 

- Takeshi Omada zadzwonił do mnie, że odwołali wyścig, gdy już czekałem na odprawę. Cudowne wyczucie czasu, nie ma co - skwitował zirytowany Kazemaru patrząc na Marka przez ciemne eleganckie okulary. Włożył dłonie do kieszeni w czarnych spodniach po czym przestąpił z nogi na nogę. Jego podkoszulek był granatowy z nadrukiem przedstawiającym górę Fuji. - Za kogo oni mnie mają do cholery? Powiedziałem, że mają mi oddać za bilet. To już drugi raz, gdy wywalam kasę w błoto. 

- Nooooo to faktycznie zajebiste wyczucie czasu. - Mark pokręcił głową w geście dezaprobaty, a następnie zaczął masować prawe ramię, na którym miał piękny duży tatuaż z wilkiem siedzącym na skraju skały. Kobietom ogromnie się podobał ten tatuaż. - Szkoda kurna, tyle kasy ci przeszło koło nosa. 

- Weź mi nawet nic nie mów, bo mnie szlag trafi. - Kazemaru nerwowo się zaśmiał i wsadził palce w bujną czuprynę. Przeczesał błyszczące czarne włosy. Grzywka zachodziła na czoło. - Trzeba teraz szybko coś wymyślić żeby odrobić straty. Siostra prosiła żebym jej załatwił hajs na jakiś kurs kosmetyczny, który jest w Edmonton za dwa miesiące. Będę musiał wtedy zostać z Atsu jako opieka. 

- To może zapisz się na jakiś turniej karate, zawsze ci to dobrze szło  - podsunął mu uśmiechnięty Mark. - Na bank go wygrasz, przecież regularnie trenujesz. 

- Ty to tak na serio mówisz? - spytał zdziwiony Kazemaru po tym jak zdjął okulary. Zabawnie zmarszczył brwi. - Chyba jednak nie gościu. Nie wiesz jacy giganci siedzą w tym interesie. - Japończyk odsunął się od swojego samochodu i ruszył w kierunku bramy. Chciał już wejść do budynku w budynku, w którym mieszkał Mark. - Chodź szybko, bo zdechnę z pragnienia zanim dotrzemy do twojego mieszkania. 

- Oooo...  ktoś tu chyba zwątpił w swoje wątpliwości. - Mark nie zwlekając podążył za przyjacielem. 

- Niekoniecznie - zaprzeczył Kaze. - Po prostu lepiej się czuje za kierownicą. 

- I to mówi Azjata. - Prychnal Mark. - Nie wierzę.

- Nie moja wina żeś się naoglądał tych wszystkich dzikich filmów akcji z Brucem Lee. - Kazemaru roześmiał się na całego. Pochylił się i gwałtownie potrząsnął głową powodując, że jego niesforne włosy dosłownie latały na wszystkie strony. - Mnie w to nie wciągniesz stary, zaręczam ci. 

- Co z tobą Kazemaru? - zirytował się wreszcie Walker. Obrzucił kumpla groźnym spojrzeniem. - Chcesz dobrze zarobić czy nie? Bo jeśli tak to musisz się brać do roboty... Nic się samo nie zrobi kurwa mać. Przestań w końcu wybrzydzać. - Zaczął gwałtownie gestykulować. - Kaze... 

- Wiesz co by na to powiedział dziadek? - Kazemaru spoważniał i rzucił kumplowi mroczne spojrzenie. Jego ciemne oczy dosłownie błyszczały, kiedy to mówił. - On nie cierpi nieczystych walk za grubą kasę. To bardziej w stylu Hiroshiego, a my się od tego trzymamy z dala. Nie godzi się tak brukać karate, które samo w sobie jest sztuką i pewnego rodzaju wyzwoleniem umysłu. Jeśli tobie to odpowiada... - Nie dokończył bo Kanadyjczyk wszedł mu w zdanie. 

- Ale udział w nielegalnych wyścigach samochodowych za grubą kasę to ci już nie przeszkadza, co? Twój dziadek wie jak się bawisz wieczorami? - Mark uśmiechnął się szelmowsko, dwa razy chrzaknal, a potem dodał. Jego boskie niebieskie tęczówki dziko błyszczały w tamtej chwili- No pewnie, że nie.

- Zarzucasz mi hipokryzję? - zdenerwowal się Kazemaru. Uderzył otwarta dłonią w drewnianą bramę. - Noż kurwa, nie mogę! 

- W żadnym wypadku. Uspokój się już. - Mark objął Japończyka ramieniem po czym wolną rękę wystukał kod na domofonie i pchnął drzwi do przodu. - Dawaj do środka mordo. 

- Niech cię licho porwie Walker - warknal po japońsku Kazemaru. 

- Wzajemnie - odpowiedział Mark tym razem w języku przyjaciela. Skierował kroki do windy. Była duża i nowoczesna podobnie jak cały budynek. W porównaniu do poprzedniego dźwigu nie psula się tak często, bo jedynie raz na pół roku. 

- Pogodziłes się już z Maggie? - spytał Kazemaru gdy wsiedli do luksusowej windy. Byli sami. Nikt poza nimi nie jechał do góry.  I dobrze bo wtedy nie mógłby go zapytać o kochankę. Z drugiej strony na drugie imię miał dyskrecja. Nacisnął guzik z cyfrą 8. 

- Z kim? - Mark udawał, że nie wie o kogo chodzi. Kazemaru miał na myśli jego ulubioną kochankę, z którą pokłócił się o Luke a. Właściwie poszło o to, że jej nie powiedział o swoim bracie, który zginął, a ona weszła do pokoju, w którym trzymał wszystkie jego rzeczy i domyśliła sie. Pokój był zamknięty na klucz, bo Mark nie chciał żeby ktoś tam wchodził. 

- Nie udawaj, że nie wiesz o kim mówię. Dobrze wiesz że mam na myśli twoją postrzeloną kochasie. 

- Maggie to już skończony temat - oznajmił Mark gapiąc się w zamknięte drzwi windy. Czuł na sobie świdrujące spojrzenie Japończyka, którego nie był w stanie tak po prostu spławić. Ten facet to był naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Jak się już czegos uczepił to koniec. Nie chciał z nim dłużej rozmawiać o Maggie. - Nie ma o czym mówić Japończyku. 

- Jesteś pewny, że zamknąłeś drzwi od tego pokoju na klucz? Może weszła, bo były jednak uchylone... Okej, może nie powinna tam wchodzić bez pytania, ale ona przejmowała się tobą i twoimi nastrojami jak żadna inna, a ty zwyczajnie przegiąles. Mogłeś jej powiedzieć o Luke ' u, zamiast się awanturować jak kretyn. Na bank byłoby ci lżej gdybyś się wygadał. Próbowałeś to chociaż naprawić? Wydaje mi się że akurat ona zasługiwała na szczerość z twojej strony. 

- Dzwoniłem do niej potem, dwa razy, a ona kazała mi spierdalac. Powiedziała, że nie chce mnie więcej widzieć, bo jeśli znów wejdę jej w drogę to mnie zastrzeli - bronił się Mark. Aż się gotował ze złości. - Myślę, że wyraziła się dosadnie, a ja nie chce jeszcze umierać. 

- Powiedziałbyś jej o Luke' u gdyby wróciła? 

- Wysiadamy - powiedział Mark, gdy drzwi się rozsunęły. Wyleciał z windy na korytarz niczym huragan, a za nim Kazemaru.  Tuż przed drzwiami wsadził dłoń do prawej kieszeni spodni i wyjął z nich klucze do mieszkania. 

- W sumie... - zaczął Japończyk, ale znów nie dokończył. 

- Kuźwa, zostawiłem plecak w samochodzie. -Mark palnal się otwartą dłonią w czoło. - Trudno, potem po niego pójdę. Teraz mi się nie chce. - Wsadził większy klucz do górnego zamka i otworzył drzwi. Weszli do jasnego przestronnego mieszkania o dużych oknach i wielkim balkonie. W odróżnieniu do Kaze, Walker lubił luksusy i wcale się z tym nie krył. Oczywiście podziwiał tego Japończyka za to uwielbienie prostoty i skromności i podejście do życia. Gościu tak niewiele potrzebował do szczęścia. Mógłby się od niego wiele nauczyć. 

- Faktycznie lepiej zapomnij o tej Maggie zanim ci wpakuje kulkę w głowę albo w serce. - Kazemaru pokiwał głową. Wyraz jego twarzy był cholernie poważny. - Lepiej się z taką nie zadawać.

- Uwielbiam ten wyraz twarzy. - Rozchmurzony Walker wycelował palec w twarz Kazemaru i zaczął się śmiać. - Chcesz mi powiedzieć, że Maggie budziła w tobie strach? 

- Ja miałbym się jej bać? Chyba żartujesz. - Na twarzy Japończyka pojawił się kpiący uśmieszek. - Poza tym nie mam ku temu najmniejszych powodów. To ciebie chce zabić Maggie, nie mnie. 

- No tak, prawda. - Mark przejechał dłonią po jedwabiście miękkich ciemnych włosach. Niezbyt długa grzywka podniesiona była do góry, zaś boki porządnie podgolone. Fryzura dodawała mu uroku i pewności siebie. Pasowała do niego jak ulał, podobnie zarost, który regulował co trzeci lub co czwarty dzień. - A co tam u Miki Watanabe, tej naszej zdolnej pani fotograf? Gdzie się podziewa? - Rozłożył się na sofie i sięgnął po swoje papierosy. Szybko wyciągnął jednego, wsadził do ust, a następnie podpalił. 

- Jest w Osace i ma pełne ręce roboty. Dopiero co przeszła do innego magazynu. Ma robić sesje w plenerze jakimś gwiazdom kpopu. Chyba nieprędko wróci do Kanady... A co ty się tak o nią wypytujesz Mark? Stęskniłeś się? - Kazemaru podszedł do okna i wbił wzrok w krystalicznie czystą szybę. Stąd mógł widzieć tylko inne wieżowce, drzewa, nieba i chmury. Nie pasował mu taki widok. Nie lubił też huku, który powodowały przelatujące tędy samoloty - latały dość często. Jakim cudem Mark tu wytrzymywał? Miejsce, w którym on mieszkał wraz z rodziną było na szczęście ciche i spokojne, a on właśnie do tego przywykł. Nie mógłby tu mieszkać.

- Ja rzadko za kimś tęsknię Kazemaru - wyznał zgodnie z prawdą Mark. Nienawidził za kimś tęsknić i tak samo nienawidził przywiązywania się do kogoś. To było wredne uczucie - dobijające i wyniszczające. Nic go tak nie zabijało jak tęsknota. Najbardziej nie znosił tęsknoty za bratem i za swoją byłą dziewczyną Jill Henderson, którą rzucił zaraz po tym jak wrobiła Luke ' a w pewną paskudną sprawę. Gdyby nie pewien świetny prawnik Luke poszedłby siedzieć za coś czego nie zrobił. Ten złośliwy dozarty gnojek nigdy nie zrobiłby tego o co go oskarżali i tego Mark był pewien na tysiąc procent. Z resztą dowody jasno wskazywały na tych zasranych kumpli Jill, a nie na jego brata. - Może to nienajlepiej o mnie świadczy, ale...  tak jest chyba lepiej. Łatwiej jest być pieprzonym introwertykiem niż wiecznie cierpieć z czyjegoś powodu. - Znów się zaciągnął tym razem jeszcze mocniej. 

- Mika kazała cię pozdrowić. Mówi, że wciąż jest tobą zachwycona. Chyba ją zauroczyłes kolego i to tak na maksa. Jeszcze nigdy do nikogo nie czuła takiej mięty jak do ciebie... No może poza takim jednym Japończykiem, z którym chodziła na studiach, ale to było wieki temu. - Kazemaru odwrócił się i spojrzał na kumpla, którego głowa prawie zniknęła w chmurze dymu. Nie znosił tego jego nałogu. - Mógłbyś już kurwa rzucić ten syf Walker, to tylko niszczy twoje zdrowie, a przy okazji moje. - Zaczął machać rękami, żeby się ogonić od dymu, który prędko sunął w jego stronę. - Ja pieprzę, jak tu teraz jedzie tym cholernym dymem. - Japończyk zatkał nos i zakaszlal, a następnie szybko otworzył drzwi balkonowe. 

- Zawsze możesz wyjść na balkon i nie wdychać mojego dymu - pouczył go uśmiechnięty Mark i wstał z sofy.  Ruszył w kierunku barku z alkoholem. - A tak na marginesie, trzeba ci przyznać, że bezbłędnie przeklinasz po angielsku. - Sięgnął po flaszkę szkockiej, osiemnastoletniego Johnny ego Walkera. Kontynuował palenie. 

- Czasem jesteś francowata mendą Walker - powiedział po japońsku Kazemaru i posłał przyjacielowi zabójczo chłodny uśmieszek, a potem wyszedł na balkon. 

- Przekaż Mice, że też mi jej brakuje! - krzyknął Mark. Prawda była taka, że cholernie tęsknił za jej ciałem i za tym co wyprawiała z nim w łóżku. Było mu z nią niesamowicie dobrze. Cudownie im się im bzykało i współpracowało. Watanabe była o siedem lat starsza od niego, ale jemu nie przeszkadzała taka różnica wieku. Spotkali się trzy razy na sesję zdjęciową - która okazała się dość odważną wkładką do jakiegoś pisemka dla pań - a potem długo uprawiali dziki seks przy ostrej muzyce. Poznali się na jednym z wyścigów, w którym brał udział on i Kazemaru. Mika robiła im zdjęcia podczas wyścigu, a potem poszli razem na imprezę. Mark wpadł jej w oko, więc nie dawała mu spokoju do końca. Umówili się na sesję, którą miała mu zrobić w mieszkaniu i w garażu przy jego luksusowym Ferrari. 

- Dobra, przekażę! - krzyknął z balkonu Japończyk zadowolony, że nie musi już wdychać papierosowego dymu kumpla. Już nawet ten smętny widok z okna mu nie wadził. W domu Kurosawy i w najbliższym otoczeniu panował totalny zakaz palenia, więc Walker musiał nieźle kombinować, żeby sobie zajarać, kiedy u nich gościł. 

- Zaraz będzie coś do picia! - rzucił do kumpla Mark. Nasypał do szklanek trochę lodu, potem nalał whisky i dodał odrobinę Pepsi. Wywalił niedokończonego szluga do popielniczki, wziął szklanki i wyszedł na balkon. Wręczył stojącemu obok Kazemaru naczynie wypełnione do połowy. - Masz brachu, pij.

- Dzienks - powiedział Kaze biorąc od Marka szklankę. Zanim skosztował pochylił głowę w geście podziękowania. Akurat lubił szkocką i to bardzo, ale musiała być porządnie schłodzona.

- Czy między tobą, a Mika było kiedyś coś więcej niż tylko kumplowanie? 

- Nie, nigdy - zaprzeczył z miejsca Kazemaru.

- Poważnie? - Zaintrygowany Walker wbił w kumpla badawcze spojrzenie. - Jakoś trudno mi to sobie to wyobrazić. Nie pociągała cię taka laska jak Mika Watanabe? 

- Jak najbardziej poważnie. - Japończyk skrzywił się i zmarszczył brwi. -  To z jej siostrą się kiedyś spotykałem... przez równe siedem miesięcy. 

- O żesz ty. - Po tych słowach Mark przeciągle zagwizdał. - Tos mnie teraz skasował gościu. Wytrzymałes siedem miesięcy z jedną laską?

- Skąd te nagłe pytania o mnie i Mike? - dziwił się Japończyk. - Poznałem ją przez jednego gościa z Tokio, który organizował tam wszystkie wyścigi. Był zajebiście dobry w drifcie jeszcze przed wypadkiem. 

- Czysta ciekawość po prostu - wyjaśnił Mark delektując się swoją whiskey. 

- Taaaaak... Z pewnością. - Kazemaru podejrzliwie przyglądał się kumplowi. 

- Co się tak na mnie gapisz? - Mark szturchnal Kazemaru w bok, a potem zmierzwil mu czuprynę. - Tyyyyyyyy.... oszołomie. 

- Heeeeej, łapy z daleka od moich włosów! - krzyknął oburzony Kazemaru i zaczął machać rękami. Mało nie wytrącił Markowi szklanki z dłoni. - Jeszcze raz i masz porobione. Ciesz się, że nie mam przy sobie katany dziadka. 

- Co ty robisz facet? - obruszył się Mark. - Postradałes zmysły? U mnie się nie marnuje takich cennych płynów. - Schylił głowę i sprawdził czy nie wychlapał szkockiej na podłogę, ale było całkowicie sucha. 

- Ktoś się do ciebie dobija Walker - poinformował kumpla Japończyk. Posłał mu pełen szydercy uśmieszek. - Idź zobacz kto to. 

- Grzecznie mi tu, bo nogi z dupy powyrywam - rzucił do Kazemaru na odchodnym. Zanim wyszedł odstawił szklankę na zewnętrzny parapet. Poleciał do drzwi wyjściowych. Gdy otworzył ujrzał przed sobą wysokiego faceta o czekoladowej skórze, krótkich brązowych włosach i ciemnym gęstym zaroście odzianego w markowe sportowe ciuchy i buty. Twarz miał sympatyczną i cosik jakby znajomą. Gdzieś już widział tego kolesia. Zmrużył oczy. - O co chodzi?

- Jestem Winnie Wilson z pubu Casablanca? Czy rozmawiam z Markiem Walkerem? - Nieznajomy wyszczerzyl bielutkie ząbki w szerokim uśmiechu. - Powiedziano mi że tu go znajdę. 

- Tak, to ja, a co? - odpowiedział Mark i popatrzył do góry, bo facet z którym rozmawiał był przynajmniej pięć centymetrów wyższy od niego. Cholerny świat, nie cierpiał patrzeć na wyższych od siebie facetów. - Jakiś problem? 

- Nie, spoko, nie szukam problemów. - Wilson pokręcił przecząco głową. - Mogę wejść? Chciałem z tobą o czymś pogadać. 

- Dobra, wchodź. - Mark odsunął się i wpuścił gościa do środka. Zaprowadził go do salonu. W tym samym momencie z balkonu wrócił zaciekawiony Japończyk sączący szkocką. Mark wskazał Wilsonowi sofę i podszedł do blatu. - Napijesz się whisky czy wolisz mineralną? 

- Chętnie napije się whisky - odpowiedział Wilson i wbił wzrok w Kazemaru. Wydawało mu się, że skądś zna tego Azjate. Koleś wyglądał na Japończyka. Tamten też nie przestawał mu się przyglądać. 

- Skąd wiedziałes, gdzie mnie szukać? - spytał Mark zajęty szykowaniem whisky dla Wilsona. 

- Mam swoje źródła. - Wilson przerzucił spojrzenie na Marka. 

- Okej, rozumiem. - Walker skinal głowa i posłał Japończykowi porozumiewawcze spojrzenie. - Pijesz czystą czy z Pepsi? 

- Czystą z lodem poproszę - odparł Winnie. - Dziękuję. 

- Czy my się czasem skądś nie znamy? - zwrócił się do Wilsona Kazemaru? Jego spojrzenie było przenikliwe. 

- Właśnie się nad tym zastanawiam. Wydajesz mi się znajomy. - Wilson podrapał się po brodzie. - Jesteś Japończykiem, prawda? 

- Tak. Nazywam się Kurosawa Kazemaru - potwierdził Japończyk. 

- Kurosawa, Kurosawa... Kurosawa - mruczał Wilson drapiąc się po głowie. Gdy Mark podał mu szklankę z whisky podziękował mu i przystawił naczynie do ust. 

- W tym mieście nie ma zbyt wielu Japończyków - wtrącił się Mark, który przed momentem wziął swoją szklankę i wrócił do sączenia bursztynowego trunku. - Przynajmniej tak mi się wydaje. 

- Czy ten Asano Kurosawa, czterokrotny mistrz świata w szermierce to jest jakiś twój krewny? - spytał zaintrygowany Winnie Wilson. 

- Kurosawa Asano to mój dziadek - oznajmił Kazemaru i pociągnął dwa głębokie łyki. - Miło że go kojarzysz. - Oblicze Japończyka rozjaśnił uśmiech. 

- Oglądałem kiedyś finał z jego udziałem na żywo. To było dość dawno, a ja byłem wtedy gówniarzem - opowiadał podekscytowany Wilson. - Twój dziadek zrobił na mnie wielkie wrażenie. 

- Czemu mnie szukałes Winnie? - spytał wreszcie Walker siadając obok Wilsona na brzegu sofy. - O czym chciałeś ze mną pogadać? 

- Mówią, że dobrze się znasz na samochodach Walker, a ja potrzebuję porządnego samochodu dla pewnej młodej damy. Załatwisz mi jakąś fajną brykę, a ja dobrze zapłacę. Nawet potrójnie. - Wilson znów się wyszczerzyl. 

- Obaj dobrze znamy się na samochodach, ale ten Japończyk lepiej niż ja wie skąd ściągnąć najlepsze modele. Ma niezłe znajomości na rynku motoryzacyjnym w całej Japonii. - Mówiąc to Mark pokazał na Kazemaru palcem. - Pomyślimy o tym. 

- Zagladnijcie jutro wieczorem do Casablanki, to pub mojego wuja. Zapraszam na drinka. 

- Okej, nie ma sprawy. - Mark odstawił opróżnioną szklankę na szafce stojącej koło sofy, a potem potarł zarośniętą skroń koło prawego ucha. 

- To ty jesteś ten Winnie Wilson z pubu Casablanca? - Ożywiony Kazemaru zrobił wielkie oczy. - To przecież najsłynniejszy pub w całym Vancouver. Cholera jasna Walker! 

- Właścicielem jest mój wuj, Jamie Wilson. - Sympatyczna twarz Winniego jeszcze bardziej się rozpromieniła. 

- Ja też słyszałem o Casablance, ale chyba nigdy nie byłem w środku. - Mark spojrzał na Japończyka. 

- Co ty gadasz Walker? - odezwał się do niego zszokowany Kazemaru. - Ja bym się do tego nawet nie przyznał. 

- Cicho siedz Kurosawa - zganił go Walker.


Ciąg dalszy nastąpi. Dziękuję bardzo za Wasz czas. Przepraszam za brak polskich gdzieniegdzie, ale klawiatura w tel chwilowo zwariowała. 

 

Komentarze

  1. Przeczytałem Kasiu. Opowieść wciąga, czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Jardianie, cieszę się bardzo. Dziękuję bardzo za twój czas na lekturę. Jak Ci się podobają bohaterowie?

      Usuń
    2. Podobają się, są bardzo ciekawi, pozdrawiam.

      Usuń
    3. Dzięki Jardianie. Bardzo się cieszę

      Usuń
  2. Kasiu, cenię to, że splatasz swoją fascynację kultura japońską z próbami literackimi, a czyta się świetnie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Kochana Joteczko dziękuję za opinię. Mniemam, że polubiłas obu Panów :) Ciekawe który Ci się bardziej spodobał.

      Usuń
    2. Muszę ich lepiej poznać 😉
      A poważnie, Marka podziwiam za pracę nad sobą, to trudne zadanie.
      jotka

      Usuń
  3. Przeczytałam z wielką ciekawością i jestem pod ogromnym wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana wiesz jak mi teraz skrzydeł dodałaś?♥️♥️♥️ tak mi niesamowicie miło. Aż serce rośnie w piersi. Dziękuję bardzo. Japończyk powie arigato gozaimashta!

      Usuń
  4. Wciągające, świetnie piszesz.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję. Ty również tworzysz wspaniałą poezję. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Całkiem przyjemnie się czytało. I akcja trzyma czytelnika w napięciu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się dobrze czytało Karolinko. Dziękuję bardzo za uwagę i opinie.

      Usuń
  6. Ten Kazemaru całkiem przystojny jest 😁 Kiedyś lubiłam jogę i bardzo ćwiczyłam. Także bardzo wyczułam się w tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przystojny i zmysłowy. Z tym aktorem na zdjęciu Takeru Sato oglądałam kilka seriali i filmów. Bardzo dobrze gość gra. Dziękuję bardzo

      Usuń
  7. Glad to see this continuing. Such wonderful characters. And I enjoyed the imagery too. All the best to your wonderful creativity! Thanks for giving me a smile this morning 🌸🌸🌸🌸🌸

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Welcome Ellie so wonderful words. Thank You very much Dear Friend ♥️ I love to write for people like You.

      Usuń
  8. Widzę, że kolejny odcinek "wleciał" na bloga :) Poczytam w wolnej chwili ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Naprawdę???? Dziękuję bardzo. Cieszę się ogromnie że się podoba. Całuje Aniu ♥️

      Usuń
  10. Fajnie, że wrzucasz zdjęcia bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej dziękuję za odwiedziny Pati. Tak mi się wrzuciło Japończyka:) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. Dziękuję Urocznico. Masz już jakiegoś ulubieńca?

      Usuń
  12. Ciekawa opowieść. Zachęcam do kontynuacji. Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze była pierwsza część Krysiu w poprzednim poście, bo to jest druga. Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny.

      Usuń
  13. Bardzo interesujące! Zaciekawił mnie wątek z nielegalnymi wyścigami oraz sztukami walki. Ten rozdział aż ocieka testosteronem :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Karolinko :) Dziękuję bardzo. Tak chciałam żeby ten rozdział był bardziej męski. Chłopaki są agenci.

      Usuń
  14. Czekam na ciąg dalszy i przesyłam pozdrowienia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo Julitko. Miło mi że czekasz na następny rozdział. A jak ogólne wrażenia po przeczytaniu tekstu? Nie brakuje niczego? Jestem ciekawa jak widzisz bohaterów.

      Usuń
  15. Och pojawiła się kontynuacja cyklu, cudownie! Nie ma to jak dobra lektura w łóżku, gdy Synuś już smacznie śpi. A opowieść do łózka idealnie pasuje... ach co to za rozdział! Taki przejmujący, angażujący, ekscytujący... czyta się na jednym tchu, tak wciąga. Fajnie, że wrzucasz podglądowe zdjęcia bohaterów, ja jestem jak najbardziej za tym pomysłem. Zawsze lubiłam wiedzieć jak dana postać wygląda, dlatego jak pisałam swoje opowiadanie to dodatkowo rysowałam bohaterów :D Czekam na ciąg dalszy, jak zawsze, twoja wierna fanka!
    Buziaki przesyłamy z rodzinką, wszystkiego dobrego dla was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Kochana cudowny budujący komentarz. Od razu skrzydeł dostaje. Ostatnio miałam tak paskudny depresyjny moment w życiu, że Jezu. Muszę się przejść do jakiegoś psychologa. Dziękuję Ci z całego serca Klauduś. Ściskam mocno całą rodzinkę, a najbardziej Moją wierną Fankę ♥️♥️♥️. Dużo zdrowia dla Piotrusia.

      Usuń
    2. Cieszę się, że sprawiłam Ci radość <3 Tulę mocno i wszystkiego dobrego, zdrówka przede wszystkim! <3

      Usuń
  16. Też uważam, że bardzo klimatycznie. Pisz dalej.👍
    Z ciekawostek to napiszę Ci, że wybieram się na wystawę: „Hokusai & Ukiyo-e” o kultowej epoce szogunów w XVII wiecznej Japonii. Nie mam pojęcia czego się spodziewać. Ciekawość mnie wyciąga z rutyny.😀
    Kasiu, udanych zakończeń i początków dla Ciebie i Twoich pociech. No i kolorowej, ciepłej i pachnącej drugiej połowy maja.🤗😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kochana!!! Wystawa na pewno będzie super. Mistrzowie drzeworytów stylu ukiyo- e naprawdę byli wszechstronni. Było dużo drzeworytow, które przedstawiały właśnie samurajów wojowników. Uwielbiam je.

      Usuń
  17. Czytam początek i już czuję ogrom emocji, bo nie umiem sobie wyobrazić, co byłoby ze mną, gdybym straciła Marcina, toż mój brat jest częścią mnie...kurde, budzi ten tekst moje emocje na całego, ale to dobrze. Cieszę się, że pojawili się Japończycy, musieli się pojawić, bo ta historia pochodzi z Twojego serca, powiem Ci, że chwilka, a już ich polubiłam. hehe Ok, Shigeru z opisu, już mi spasiła na całego. Jakoś rozśmieszyło mnie foto, jak wygląda Kazemaru. hehe No dobra, to jakoś tak sobie wyobrażę, choć byłam blisko. :D 
    Podoba m się relacja dwóch przyjaciół, czuję, że jest między mini szczera więź. Ciekawi mnie historia z tą Jill. Popieram Kazemaru, dym papierosowy to ohyyyda. hehe Lubie faceta. 
    Powiem Ci kochana, że piszesz bardzo wciągająco, jest taki dla mnie wyczuwalny niepokój, co tam dalej może się dziać. Wciągnęłam się nawet bardziej niż przy pierwszej części. Tam ich gadki o kobitach...ach faceci, ale ma coś w sobie ten Kaze, no nie wiem, ale go polubiłam i mnie on ciekawi. Dajesz tu dużo tajemnic do rozwiązania, jest też bardzo klimatycznie, ewidentnie czuję, że ta historia pochodzi z serca pisarza!!!! Tak, czytam mi się bardzo fajnie i ta część podoba mi się, jak napisałam nawet bardziej. Jestem ciekawa, co będzie dalej, podoba mi się Kazu i relacja między przyjaciółmi, czuje od tej rodziny Japończyków ciepło, a dopiero ich poznajemy. Masz talent, czekam kochana na kolejną część, cierpliwie czekam, bo takie coś wymaga czasu. Jestem ogromnie z Ciebie dumna, a też cieszę się, bo zabierasz mnie w inny świat...ja tu czytam najprawdziwszą książkę i wyobrażam sobie ją wydaną, z ilustracjami przy rozdziałach...cudnie mi się czytało, najszczersza opinia. <3 Poki co, Kazu moim ulubieńcem. :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja lubię takie komentarze Aguś. Moja Kochana. Dzięki, dzięki, dzięki z całego serca. Jak mnie uskrzydla fakt, że komuś moje pisanie sprawia przyjemność. Pierwszy rozdział był bardziej wprowadzeniem do tej historii. Cieszę się, że wciąga i intryguje. Mam nadzieję, że Marka też polubisz. Shigeru to facet Shizuki, siostry Kazemaru i Hiroshiego. Ja uwielbiam obu panów 😀 każdy ma inny koloryt seksapilu - Mark i Kaze. Jak pisałam Kazemaru to postać z anime Inazuma eleven 😀 Jeszcze raz dziękuję Kochana.

      Usuń
  18. Kasia, trzeba mieć juz taki dar, żeby umieć poskładać różne świty i kulturę i jeszce umieć to opisać. Co prawda sporo oglądam i zwiedzam, ale trudno mi znaleźć czas i umiejętności, żeby tak to ładnie ubrać w słowa jak Ty. Chyba lepiej mi wychodzi robienie zdjęć. Pięknie tworzysz i rób to dalej :) Pozdarwiam ogromnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kris dziękuję za odwiedziny i komentarz. Ja uważam, że Ty naprawdę bardzo dobrze piszesz o górach i nie tylko, dlatego lubię twojego bloga. Naprawdę świetnie piszesz! Już nie wspomnę o twoich wspaniałych zdjęciach. Bardzo dziękuję za zaglądanie do mnie. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  19. Widzę, że historia staje się wielowątkowa, a wśród nich pojawił się również i wątek japoński 😉
    Domyślam się, że to nie koniec niespodzianek…
    Miłego weekendu Kasiu 🙂
    db

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Deep :) cieszę się że zawsze tu wpadasz poczytasz. Dobrze wiedzieć że moje pisanie się podoba też facetom. Tak pomyślałam, że będzie fajnie, jeśli jeden bohater będzie Japończykiem. Dzięki i pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  20. Fajnie się czyta o takiej męskiej przyjaźni. Dobrze też wspominam filmy, w których grał Bruce Lee. Kiedyś chciałam też tak umieć walczyć ;) . Z kolei papierosów nie znoszę. Kazemaru jest atrakcyjnym gościem i ma bardzo ładne usta. Och ci Japończycy niewątpliwie coś w sobie mają. Pozdrawiam ciepło na weekendzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Lutanko, miło Cię widzieć Kochana. Ja też bym chciała umieć tak walczyć jak Bruce Lee. Lubię wschodnie sztuki walki. Ja też nie cierpię palenia, ale są ludzie że lubią palić i nie poradzisz. Ten aktor na zdjęciu przepiękny, uwielbiam go i to jak gra przede wszystkim. Usta ma śliczne. Azjaci ewidentnie coś w sobie mają. Dzięki Kochana ❤️❤️❤️ Do zobaczenia u Ciebie

      Usuń
  21. Odpowiedzi
    1. Thank You for a visit. Would You like tell me something more what do You think about my text and characters and your emotions ? Thank You

      Usuń
  22. Love this scene—feels like the start of a sleek side mission in a heist movie! Wilson’s got style, and I’m already curious what kind of head-turning ride Kazemaru has in mind. The dynamic between the characters is great too—smooth, confident, and full of potential. Can’t wait to see what happens next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej thank You so much for visit and comment. Im really glad You like it. Fantastic opinion. All the best Nanajee. What are You from?

      Usuń
  23. You’re a wonderful story-teller, Kasia. I can relate to the emotion of losing loved sibling. My younger brother passed away at 17 when I was 19. I don’t remember well how I climbed up from the bottom of such a despair.
    I like to find Japanese things in your story, for example Mazda. My son used to drive a red Mazda Road Star before his marriage, now a Subaru Legacy equipped with EyeSight for safe driving for his family.
    Excuse me for not having visited you sooner. I’m very slow in blogging and commenting. Keep writing, keep smiling, Kasia.
    Yoko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dear Yoko san nice to see You here again. Im very glad You like it. Thank You for warm words and support. I like your comments very much ♥️♥️♥️ Take care. Respect for You.

      Arigato gozaimashta! 🙇‍♀️🙇‍♀️🙇‍♀️

      Usuń
  24. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Bardzo bardzo dziękuję za wizytę i piękny komentarz dodający skrzydeł ♥️ Miło mi, że znów mnie odwiedziłas. Milego wieczoru życzę.

      Usuń
  25. Witaj Kasiu
    Podoba mi się ten Kazemaru.
    Jak zwykle ciekawie napisany tekst. Dobrze wykorzystujesz swoje zainteresowanie kulturą Wschodu.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ismenko. Cieszę się. Na pewno będzie jeszcze dużo o Japonii. Ściskam najmocniej ♥️

      Usuń
    2. Pozdrawiam pourlopowo zapachem akacji

      Usuń
  26. Pisz kochana dalej! Świetnie Ci to wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, Serce Moje, dziękuję bardzo za czas na lekturę i ciepłe słowa. Ściskam mocno

      Usuń
  27. Fajnie się czyta, ciekawa opowieść 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę Martynko. Dzięki serdeczne za twoje piękne motywujące słowa. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  28. Jesteś profesjonalną pisarka, brawo, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku Ulenko dziękuję z całego serca za te słowa. Pozdrawiam serdecznie ♥️ Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  29. Ciekawe męskie rozmowy, przeczytałam. Pisz dalej, bo bardzo wciąga. Yoga, ucieczka przed uzależnieniem, wyścigi samochodowe...Mark ma interesujące życie i nawiązuje ciekawe relacje.
    Pozdrawiam serdecznie, Kasieńko. Dobrego tygodnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takie konkretne komentarze Izuniu. Bardzo, bardzo dziękuję. Cieszę się strasznie. Widzę, że Mark Ci podszedł. Pięknego tygodnia 😀

      Usuń
  30. Ale wciąga- czekam na ciąg dalszy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewo :) bardzo się cieszę że i Tobie się spodobało. Ściskam mocno

      Usuń
  31. Nooo, wciąga:) Zamiast wziąć się za robotę to ja siedzę i czytam, a czyta się świetnie! Sorki, ale napiszę. Było kilka słów które mnie "zaskoczyły", ale "około osiemdziesiątki lat" bym zmieniła lub usunęła "lat". Może się czepiam i zrobisz jak uważasz;)pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawione. Po prostu zapomniałam zmienić formę a, wcześniej było koło osiemdziesięciu. Dobrze że zauważyłaś błąd, dzięki :)

      Usuń
    2. Absolutnie nie traktuje tego jako czepianie :) Dobrze że ktoś zwróci uwagę na błąd, bo mogę od razu poprawic. Ja sama nie wyłapie wszystkich błędów, choćbym nie wiem ile sprawdzała. Jestem wdzięczna Renatko :) Wspaniałego dnia

      Usuń
  32. Kasiu przeczytałam to i muszę ci powiedzieć jedno — napisałaś to jakbyś właśnie zrzucił jakiś ciężar z serducha. Klimat jest mocny, momentami brutalnie prawdziwy, ale przez to właśnie chwyta. Historia Marka to petarda – człowiek, który był na samym dnie, a teraz z dyscypliną tygrysa walczy o każdy nowy dzień. No i ten Kazemaru… mega postać, czuć, że nie jest tylko tłem, tylko bratnia dusza, która trzyma całość w pionie.

    Mega podoba mi się też, że nie przekombinowałaś – jest luz, jest ulica, jest duch. I te małe szczegóły: mazda, tatuaż z wilkiem, treningi z babcią Akami – to wszystko sprawia, że chce się więcej. Jak to ma być fragment czegoś większego, to dawaj znać, bo z chęcią wciągnę całość. Szacunek za autentyczność i klimat :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Aniu aż się popłakałam jak przeczytałam ten komentarz... W autobusie. Cudowny i uskrzydlajacy. Bardzo dziękuję!!! Oczywiście dam znać jak wrzucę 3 część. Zawsze pisze całym sercem Aniu. Dziękuję za doping i wsparcie. Przytulasy.

      Usuń
  33. Zdjęcia są idealnym dopełnieniem poszczególnych fragmentów historii. Są dodatkowym wciągnięciem do opowiadania i ukazują zarówno jego charakter, jak i również klimat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Ogromnie mnie cieszy twój komentarz. Cieszę się że Ci się podoba. Dzięki że Jesteś.

      Usuń
  34. This was such a moving and immersive read. I really felt Mark’s struggle and slow healing—it’s beautiful how people can come into our lives and hold us up when we’re breaking. The discipline of yoga and the quiet strength of the Kurosawa family shine through. Thank you for this reminder that even in darkness, there's always a way forward.

    New post: https://www.melodyjacob.com/2025/05/lochwinnoch-nature-reserve-travel-guide.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I thank to You too for your time and wonderful comment. That makes me happy so much. Im so thankful. IT s great to read that opinion. Thank You very much!!! Hugsss.

      Usuń
  35. Wspaniała opowieść. Wzruszająca. Postaci prawdziwe.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Haniu. Cieszę się ogromnie że dobrze Ci się czytało. Cudowny komentarz ♥️♥️♥️ Ściskam najmocniej.

      Usuń
  36. Bardzo ciekawa opowieść, gratuluję talentu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Dorotko!!!! Miło, że Ci się spodobało. Ściskam najmocniej

      Usuń
  37. Dziękuję za odwiedziny u mnie, Kasiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zdrowie Basiu, twój blog jest piękny i wartościowy. Pozdrawiam najserdeczniej

      Usuń
  38. Do czwartej to ja czasem czytam... Nie ma mowy o tak wczesnym wstawaniu. :))) Wciągająca i intrygująca opowieść Kasiu! Ludzkie, ciekawe postaci. Najlepsze, najciekawsze historie to te, które płyną prosto z serca, które wynikają z naszej wewnętrznej prawdy. Pozdrawiam Cię serdecznie, posyłam moc uścisków. Dobrego Kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kochana Asiu za opinię i dobre słowo które uskrzydla. Dobrze, że Jesteś. Masz rację, wczoraj to samo usłyszałam od jednej pani która opowiadała o swoich książkach. Przytulam Cię mocno ♥️♥️♥️

      Usuń
  39. Ciekawie napisany tekst, wciąga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za Twoj czas na lekturę :) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  40. no cieszę się, że tu trafiłam. ale patrzę, że masz tych blogów trochę :-) zdaje sie , że trochę czasu mi zejdzie...
    Japonia i mnie fascynuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Teatralna :) cieszę się że wpadłaś. Właściciwie to publikuje na dwóch : Kasiny świat i Kasine bajki, więc możesz się do dwóch ograniczyć. Nawet zapominałam o tamtej reszcie. Cieszę się że Japonia fascynuje także Ciebie. Od jakiegoś czasu również, Japonka Yoko zaczęła mnie odwiedzać :) Teraz na tym blogu publikuje nowe opowiadanie. Pierwsze na razie czeka na pomysły. Pozdrawiam serdecznie i życzę pięknego weekendu

      Usuń
    2. Kasine bziki miały być, a nie bajki, ale słownik w tel uwielbia robić psikusy.

      Usuń
    3. Podaj mi proszę link do twojego bloga bo blogger odmawia posłuszeństwa i nie chce mnie przekierować. Nie mogę go też znaleźć. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  41. Fajnie, że wprowadzasz tu japońskie klimaty, świetnie się czyta i zapowiada się ciekawie, będę sobie powoli nadrabiać kolejne części. Trzymam kciuki za dalsze pisanie, chcę tu mieć skończoną historię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dawno myślałam o czymś takim żeby był bohater Azjata. Na razie pisze notuje i zobaczymy co będzie dalej. Dzięki za odwiedziny i czytanie Roksi. Trzymaj kciuki. Buziaki

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty